Image resize threshold of 10 remote images has been reached. Please use fewer remote images.

palikowski - blog

04
paź.
2010
palikowski

Boom na sieciowe społeczności ... i co dalej?

Tak mi się nasunęło ostatnio, że rozrywkowe serwisy społecznościowe prędzej czy później każdemu się znudzą. Skąd taka myśl? Wydaje mi się, że aktywność na wszystkich fotkach, blipach, twitterach, naszych klasach, fejsbukach, majspejsach ma pewną wadę - nie daje spodziewanych rezultatów.

Zapisując się do serwisu tego typu mamy pewne oczekiwania. Sporo osób liczy na to, że dzieląc się z innymi internautami swoimi codziennymi przeżyciami (w formie tekstu, video czy fotek) otrzyma odzew stosowny do wysyłanego komunikatu. Zatem jeśli się cieszymy chcemy żeby inni cieszyli się naszym szczęściem. Jeśli nas boli to oczekujemy przytulenia i poklepania po ramieniu. Jeśli pojechaliśmy na wakacje do Egiptu - wyrazów uznania albo chociaż zainteresowania jak tam było i co zobaczyliśmy.

Natomiast nasze sprawy są dla innych ludzi w 90% nieważne. Oni mają swoje - niemal identyczne - przeżycia, wspomnienia, przemyślenia (takie jak ta notka na blogu), codzienne porażki i sukcesy. I właśnie ich sprawy są dla nich ważniejsze, o nich chcą rozmawiać, po to w końcu zapisali się na tego facebooka czy nk.

Rezultatem takiej sytuacji jest rozczarowanie tym jak płytkie są internetowe relacje. Owszem, zdarza się, że ktoś coś napisze na Twoim profilu, skomentuje Twój post, ale są to zwykle mało osobiste, szablonowe wypowiedzi, napisane raczej z grzeczności. Takie reakcje nie dają nawet odrobiny poczucia bliskości, więzi, zaangażowania. Dużo większy efekt uzyskamy rozmawiając przez GG czy korespondując mailem.

30
wrz.
2010
palikowski

Turbo Lux Dziwki

Ponieważ na korpostołówce zawiesili wielki telewizor mam ostatnio częstą okazję do oglądania kanału (kanał to bardzo dobre słowo) VIVA Polska. Poziom tamtejszych produkcji zawsze mnie zadziwia - kiedy myślę że nie da się zejść niżej oni tego dokonują, z tygodnia na tydzień dostarczając mi nowych doznań, po których mogę zacytować jeden pasujący jak ulał do programów i teledysków z VIVA obrazek:

Przyznam, że jako ojciec trzyipółletniej dziewczynki mam pewne obawy co do tego, jak wpłynie na nią obecna w mediach młodzieżowych kultura, której nadałem roboczą nazwę "Kurwy górą!". Jest to estetyka wypindrzonych dziwek wyginających się w niedwuznacznych pozycjach i szokujących kolejnymi durnymi fryzurami.

Ciekaw jestem ile jeszcze takich gwiazdek zostanie wyprodukowanych w tajnych fabrykach koncernów medialnych. Albo, co chyba ważniejsze, ile % nastolatek będzie szło w ich ślady.

Z drugiej strony sam się wychowałem na MTV i za moich czasów dominowały jakieś rockowe kosmiczne pudle, grungeowe brudasy i podobne wynalazki. Jeszcze wcześniej była moda na disco, glam i tak dalej, więc od dawna muzyka i teledyski służą do psucia młodzieży - a jakoś zepsuty się nie czuję :).

Jednak mam wrażenie, że poprzednie mody były wprawkami i wersjami beta tego co dzieje się dziś albo będzie za lat 10. Telewizja muzyczna i Internet 20 lat temu nie były wcale tak łatwo dostępne dla dzieciaków - przynajmniej w PL. Dziś trwa już atak na wszystkich frontach i pytanie czy nasze dzieciaki będą w stanie się w tym połapać pozostaje dla mnie otwarte.

27
wrz.
2010
palikowski

Mądra główka

Zaniedbałem blogowanie "Rodzinne", zatem dla wszystkich zainteresowanych tym co u naszej Emilki - kilka faktów.

Jak gdzieś kiedyś pisałem, od stycznia mila jest przedstawicielem gatunku Homo Przedszkolakus. Uczęszcza do "klubu małego montessorka", jest już nawet w grupie starszaków, nieskromnie nazwanej "Mądre Główki".

Co ważne, od nowego roku szkolnego nasza dzielna córeczka już nie marudzi kiedy mama ją odstawia do "klubu". Kiedy ją odbieram też nie płacze, nie marudzi. Zauważamy, że jest zdecydowanie odważniejsza, mniej przestraszona, chętniej angażuje się w zabawę z innymi dziećmi, nie boi się nowych znajomości.

23
wrz.
2010
palikowski

Top 3 firm, które mnie ostatnio wkurzyły :)

Poniższe doświadczenia pokazują, że systemy i procedury wspierające pracę róznych callcenter nie muszą wcale ułatwiać życia klientom. Ba! Idę o zakład, że część z nich jest celowo skonstruowana tak, aby pewne operacje były dla klienta trudniejsze. Część zaś wynika z błędów jakie tkwią w systemach informatycznych. Firmom chyba nie opłaca się ich usuwać - wolą zatrudnić tanią siłę roboczą, która wyjaśni klientowi żeby się nie przejmował :).

Modelowym przykładem celowego utrudniania życia niech będzie rezygnacja z usług. Moje boje sprzed około roku z "telewizją nowej generacji N" dowiodły, że potrafią oni przyjąć zamówienie przez telefon albo internet, ale rezygnacja? Tylko za pomocą wydrukowanego papierka dostarczonego listem poleconym do centrali firmy! Mogę zrozumieć papiery przy banku, w urzędzie, ale firma mająca w nazwie "NOWĄ GENERACJĘ", która potrafi pokazać fakturę na ekranie mojego telewizora, cofać czas w filmach, dostarczać materiały na zamówienie (VOD), a nawet wdrożyła obsługę BILIX'a (poniekąd cholernie wygodne)? Wstyd!

Żeby jeszcze dobić "enkę" powiem, że kiedy próbowałem się dodzwonić na obsługę klienta kończyło się to czekaniem po kilkanaście minut - w ten sposób rezygnacja z ich usług potrwała parę miesięcy, bo kto ma czas jeździć na pocztę?

Tu dochodzimy do pewnej przykrej praktyki, którą stosują chyba wszyscy. Otóż na linii gdzie usługę bądź produkt możemy zamawiać NIGDY PRZENIGDY nie czeka się dłużej niż kilkanaście sekund. Konsultanci są mili, grzeczni, odbierają błyskawicznie. Jednak kiedy już zostaliśmy wrobieni w dwuletnią umowę albo szukamy pomocy technicznej to z cudem graniczy dotelefonowanie się do obsługi.

21
wrz.
2010
palikowski

Internet jest do bani bo...

No i tu czekam na Wasze komentarze... albo niech będzie, ja zacznę:

1) uzależnia (to akurat najmniejsza wada, lepszy net od kokainy albo wódy),
2) zbierane z mozołem linki do ciekawych stron (poradników, tutoriali, wątków na forum) prowadzą donikąd kiedy się ich najbardziej potrzebuje - bo serwer się zmienił, bo autor zmienił adresowanie strony, bo serwis zakończył działalność. To samo tyczy się sytuacji kiedy zajdziemy ciekawy wpis, w którym jest link do jeszcze ciekawszej treści - niestety takiej, która już dawno znikła z Sieci,
3) strony nie są kategoryzowane, zesłownikowane, a relacje między nimi (hiperłącza) nie są nazwane (w sensie są to relacje bezosobowe, bez typów). Oczywiście jest na horyzoncie RDF i podobne systemy, ale czy to się uda? Póki co mamy bazę danych z jednym wielkim polem tekstowym :).
4) treść się powtarza - katalogi stron, firm, instytucji, dokumentów, książek - praca wielu firm i jednostek się powtarza, każdy chce mieć "swoją" treść bo przecież na treści się zarabia. Fakt, ale przy okazji robi się burdel i żaden katalog nie jest kompletny,
5) brak jest systemu reputacji i tożsamości, co sprawia, że znalezione w sieci recenzje, polecenia, opinie są bardzo prawdopodobnie pisane "na zamówienie" a przynajmniej takie panuje powszechnie przekonanie i podejrzenie.
6) ... (czekam na komentarze)

17
wrz.
2010
palikowski

Książki informatyczne - mój zbiór i opinie

Od dawna zbieram się do napisania paru słów o książkach informatycznych, które posiadam. Ponieważ na długie recenzje mnie czasowo nie stać, postanowiłem, że zamiast tego umieszczę tu po kilka zdań na temat tych kilku, które przeczytałem i polecam. Niektóre linki do książek zawierają kod partnerski z http://pp.helion.pl.

Wpis będzie sukcesywnie rozszerzany o kolejne pozycje.

17
wrz.
2010
palikowski

Czego mi brakuje po utracie HTC G1?

Etapy mojej znajomości z HTC G1 były dość typowe, może z wyjątkiem ostatniego. Najpierw naćpałem się informacji technicznych i uroiłem sobie, że muszę go mieć. Potem kupiłem i opiewałem jego zalety tu i ówdzie. Następnie przyszło lekkie ostudzenie miłości kiedy aparacik zaczął "żyć własnym życiem", czyli resetować się co kilka-, kilkanaście-, kilkadziesiąt godzin (w zależności od fazy księżyca, aktywności słońca i cen w Tesco).

Za to dziś, kiedy minęły 3 tygodnie od jego utraty, mogę szczerze powiedzieć: kupił bym sobie jeszcze raz telefon z Androidem. Może niekoniecznie G1, ale i nim bym nie pogardził. Dlaczego? Najprościej chyba opisać czego mi brakuje po przymusowym downgrade słuchawki.

17
wrz.
2010
palikowski

Znam już tytuł, okładkę i cenę swojej książki :)

okładka książki Drupal - poznaj go z każdej strony! Jakiś czas temu na stronach wydawnictwa Helion pojawiła się szersza notka o mojej książce. Roboczy tytuł zastąpiono, zaprezentowano okładkę (kolor się zgadza, ale trochę słabo wyeksponowane logo to moim zdaniem błąd), ilość stron (kilku zabrakło do okrągłych 500) oraz, uwaga, cenę! 70zł za 500 stron o Drupalu - jak oceniacie ten poziom cenowy? Mi wydaje się dość sensowny, sam niejednokrotnie kupowałem droższe książki z Helion'u i niemal każda warta była wydanych na nią pieniędzy :).

15
wrz.
2010
palikowski

Oprogramowanie przyjazne środowisku?!

Przeczytałem niedawno ciekawy wpis na blogu Engineered Web i nieskromnie powiem, że sam od dawna się zastanawiałem ile prądu tracimy na Ziemi używając nieoptymalnego kodu. Doświadczenie (zarówno z obszaru budowy stron www ale też pisania programów, czy poprawiania kodu po kimś) nauczyło mnie, że wiele systemów da się zoptymalizować, przyspieszyć, poprawić ich wydajność.

Często wygląda to tak, że system, pisany na zamówienie z konkretnym budżetem, robi to co trzeba, ale nie grzeszy szybkością działania. Kiedy do kodu, konfiguracji środowiska bądź algorytmów działania usiądzie człowiek nastawiony nie na zysk, ale na "piękno" rozwiązania (czy kod może być piękny? dlaczego nie!) wtedy często gęsto, nie pracując pod presją czasu i budżetów, wyciśnie z niego 2, 3 albo i 5 razy więcej.

Przykład z życia? Jeden z systemów, którymi zajmuję się w pracy co noc, od pięciu lat, wykonywał import danych. Rozwiązanie było zamknięte, napisane na zamówienie. W końcu, zmuszeni innymi czynnikami podjęliśmy decyzję o jego napisaniu od zera. Podczas pisania zdecydowaliśmy usunąć część danych, która de facto nigdy nikomu do niczego nie była potrzebna. Efekt? Zamiast 3,5 godziny pracy serwera zajmuje to obecnie 30 minut.

Inny przykład? Zainstalowanie akceleratora PHP do witryny z np. Drupalem może dać kilkukrotne przyspieszenie pracy witryny, a więc nie jest to nawet robota dla programisty a dla admina serwera!

15
wrz.
2010
palikowski

Żeglarze Internetu

Mam wrażenie, że większość moich znajomych patrzy na mnie z pewnym politowaniem, szczególnie jeśli jeszcze korzystają z sieci i widzą, że prowadzę aktywne "życie" - mam bloga, kilka stron www, Blipuję, Facebookuję, Goldenline'uję, zamieszczam fotki na Picasa, itd.

Dlaczego z politowaniem, albo rozbawieniem? Mogę się domyślać, że po prostu nie uważają Internetu za "poważne" medium czy za pełnoprawną przestrzeń społeczną.

Nie raz zastanawiałem się po co mi taka bujna sieciowa aktywność, po co wszędzie się rejestruję, sprawdzam jak co działa, zachęcam innych i tak dalej. Moja standardowa gadka o budowaniu fachowego wizerunku, swoistego sieciowego street cred, to tylko część prawdy. Część inna to uzależnienie albo chorobliwa wręcz ciekawość świata, ale to temat na inny artykuł.

Dziś wpadło mi do głowy, że jest jeszcze inny cel i sens takiego intensywnego używania sieci.

Subskrybuj zawartość