internet

25
li.
2008
palikowski

Książki o drupalu

Wybór książek o Drupalu po polsku nie zachwyca. Zdecydowanie więcej (i bardziej aktualne pozycje) oferuje PACKT Publishing. Poniżej kilka propozycji dla władających językiem Szekspira i chcących szybko poznać możliwości Drupala - zarówno od całkowitych podstaw po naprawdę zaawansowaną tematykę.

Na razie skrótowo opisuję co znajdziesz w książkach, nieco później do części z nich pojawią się osobne, szczegółowe (i obiektywne) recenzje.

31
st.
2013
palikowski

Watsi

Dziś najkrócej jak się da. Przeczytajcie historię powstania serwisu Watsi (zajmie to Wam 3 minuty). Podobno jest to rewolucyjny pomysł, ale właściwie nie widzę wielkich różnic między Watsi a Siepomaga.pl. Co nie zmienia faktu, że Watsi jest świetnym i potrzebnym serwisem.

25
paź.
2011
palikowski

Profesjonaliści

Poniżej moja odpowiedź do "profesjonalisty", który chce używać Drupala do postawienia sklepu na Ubercart, ma problemy z Views i zraził się tym, że nie uzyskał pomocy, mimo, że napisał na forum i do 3 różnych osób.

Ciekawe czy zastanowił się dlaczego w jednych wątkach ludzie sobie chętnie pomagają a w innych jakoś nie...

Dostaję tygodniowo kilka próśb o pomoc, z czego po skierowaniu na forum drupal.pl jakieś 10% osób wraca z żalem. Piszą, że są rozgoryczone poziomem pomocy do Drupala w Polsce, rozczarowane i w ogóle jest to wg nich nie do pomyślenia, że one piszą a nikt im nie odpowiada.

Nieprawda - ja im odpowiadam. W poniższy sposób:

"
Witam,

Pisze pan, że chce profesjonalnie wykorzystywać Drupala. Proponuję zatem podejść do sprawy profesjonalnie i:

a) profesjonalnie zadawać pytania, bo to co pan wysłał mailem jest tak zagmatwane i niejasne, że nawet nie chciało mi się nawet przeczytać 2 raz i przeanalizować.

Proponuję chociaż przeczytanie tego co się napisało. Ten nawyk wyrabia pisanie na jakimś surowo moderowanym forum bo wtedy, po pierwszych kilku kopach od moderatora i użytkowników, 3 razy się człowiek zastanowi zanim kliknie "wyślij".

b) nie liczyć że każdy tylko czeka na Pana pytanie i ma czas zainstalować sobie drupal+views+ubercart, zrobić galerię produktów, skonfigurować pola i w końcu dostarczyć odpowiedź w postaci pokazu slajdów ze strzałeczkami i bogatym opisem jak to zrobić.

Pomoc na forum jest nieobowiązkowa i bezpłatna a wszystko co bezpłatne jest nieprofesjonalne z założenia. Można zawsze zmotywować forumowiczów do pomocy - wyznaczając jakąś gratyfikację, albo chociaż zadając pytanie w sposób maksymalnie czytelny i jasny.

c) liczyć się z kosztami. Jeśli chce Pan osiągnąć szybkie efekty bez trudu to jest szereg firm, które świadczą wsparcie i szkolą z Drupala. Może 2 dni z trenerem byłoby lepsze niż 2 miesiące użerania się na forum?

11
sie.
2011
palikowski

Wujek Google - co będzie jak go zupgrade'ują?

Zastanawialiście się co by było gdyby Google znikło z sieci? Na kilka dni chociażby? Mam bardzo silne przeczucie, że byłby rwetes i chaos całkiem spory, porównywalny do zaniku prądu na wielką skalę. Wrócimy do epoki czytania instrukcji, plików readme, telefonowania do kolegów po fachu (tych, którzy jeszcze nie zdążyli zapomnieć, że pewne rzeczy wypada pamiętać a nie tylko znać słowa kluczowe).

Popatrzmy choćby jak pracuje typowy informatyk (np. ja). Siedzi sobie sam na sam z jakimś problemem i co kilka(naście) minut zadaje wujkowi G pytanie, korzystając ze słów kluczowych jak najlepiej opisujących problem. Na przykład potrzebuję zrobić w drupalu nazwy bloków klikalne, wpisuję "drupal block title link " i BANG! pierwszy wynik pozwala mi ruszyć z pracą do przodu.

Można to porównać do pracy nie samemu ale z ukrytymi pod biurkiem setkami/tysiącami pomocników, którzy na każde zawołanie coś tam odpowiedzą. Im lepiej zapytamy, tym dokładniej i celniej trafią. Jak trafią idealnie to jakoś raźniej się czujemy, bezpieczniej, "znowu wujek pomógł" myślimy sobie.

Jeśli wujka Google zabraknie nagle pozostaniemy sami z naszymi problemami. Zbiorowe doświadczenie setek/tysięcy podobnych nam specjalistów, którzy już z danym problemie się zmierzyli i zapisali to na swoim blogu, w bazie wiedzy, na forum, zostanie przed nami ukryte.

Wolę jednak futurologię optymistyczną, więc zamiast czarnowidztwa zastanówmy się co będzie, jeśli wujek zostanie w najbliższym czasie znacząco poprawiony i będzie dużo lepiej odpowiadał na pytania niż teraz?

11
lp.
2011
palikowski

Głosy w jego głowie

Znajdzie się czasem taki świr co maluje komiksowe paski na poziomie. Warto takiego poklepać po ramieniu, zachęcić do dalszej pracy, upewnić, że parę osób z krzesła spadło po przeczytaniu choćby tego:

Oby starczyło mu zapału i pomysłów na następne 100 lat!

23
lt.
2011
palikowski

Drupalowa Koalicja

Kilka dni temu pisałem o DrupalCentrumPL, dziś mogę (mam nadzieję) zdradzić kolejne szczegóły całego zamieszania.

Po pierwsze, kto za tym stoi?

Pomysł wyszedł od kolegi dajpanspokoj (Michał Pękała), który zaproponował budowę jakiegoś lepszego centrum drupalowego niż te, które obecnie mamy.

Nie zastanawiając się zbyt długo napisałem do Pawła Gawłowskiego z e-solutions, z pytaniem czy jest zainteresowany współpracą. Jak łatwo się domyśleć my (ja i Michał) mielibyśmy zorganizować ręce do roboty a Paweł dać nam stabilny hosting oraz możliwość konkretnych zmian w serwisie drupal.pl (który jest rozpoznawalny, ma świetną domenę, spore forum itd.).

Po drugie, jaki mamy plan?

ETAP 1 - praca u podstaw

1) stworzyć w drupal.pl strukturę uprawnień pozwalającą łatwo wciągać do redakcji nowe osoby, tak żeby każdy chętny mógł pomóc.

2) stworzyć mocny i regularnie zasilany serwis prasowy zawierający głównie rekomendacje ciekawych artykułów bądź doniesień z zewnątrz. Stawiamy tu na:

- porządną kategoryzację,
- regularne dodawanie krótkich newsów (link + kilka słów/zdań komentarza),
- czasem pisanie czegoś więcej niż link i 2 zdania komentarza (np. opisy ciekawych modułów, informacje o nowym serwisie na drupalu).

Punkt 2 ma na celu przyzwyczajenie użytkowników, że drupal.pl jest serwisem nad którymś ktoś czuwa. Po drugie stworzymy zasób ciekawych linków i materiałów dla osób szukających czegoś z konkretnego obszaru (skórki, moduły, wydajność, wydarzenia).

22
lt.
2011
palikowski

DrupalCentrumPL - wszyscy na pokład!

Panie, Panowie, Androidy...

Pora zdjąć różowe okulary i przestać udawać, że nasza polska drupalowa scena jest silna. Słowem może i tak, ale nasze rozproszenie i brak koordynacji wydają mi się znaczną przeszkodą w popularyzacji tego systemu wśród "nieświadomych mas". Musimy coś z tym zrobić, bo inaczej wymrzemy nie przekazując kolejnym pokoleniom Mocy :).

Takie Joomla! ma w Polsce witrynę, która zawiera masę przydatnych, podzielonych w ładną strukturę subdomen i kategorii, materiałów. Sam z niej korzystałem ostatnio i było mi wstyd że nasze "Centrum" to kilka blogów, 3 fora i 3 sajty ze screencastami... czyli mamy DeCentrum, co prowadzi do powielania dyskusji, support requestów, newsów i poradników.

Pora zacząć budować coś porządnego dla polskiej gawiedzi, która dopiero zaczyna i potrzebuje jakiegoś naprawdę kompletnego serwisu, a nie rozrzuconych po całym necie strzępów.

Nie robimy tego dla geeków, tylko dla zwykłych obywateli. Nikt tego lepiej nie zrobi niż my, osoby potrafiące odróżnić ziarno od plew, wskazać innym ścieżkę wiodącą do drupalowego zen.

Wkrótce podam więcej szczegółów, ale nie będzie chyba niespodzianką, że potrzebni będą newsmani, autorzy poradników, tłumacze, wykopywacze linków i moderatorzy.

Zatem - kto się nie boi powiedzieć "Tak, możecie na mnie liczyć!"?

19
st.
2011
palikowski

Zgoda na Bylejakość

Od kilkunastu lat z rosnącym zrezygnowaniem obserwuję ogólnoświatowy trend jakim jest zgoda na byle jakie... wszystko. Byle jakie: usługi, produkty, żywność, strony internetowe, procedury korporacyjne, audyty tychże procedur, społeczności, byle jaką pracę i płacę wreszcie.

Czy nadal wierzycie, że telewizor marki Sony jest najlepszy? Że mercedesy są niezawodne? Że marka w ogóle coś znaczy? Owszem, są pewne topowe marki, które się jeszcze nie zeszmaciły, ale przyjdzie dzień i na nie. Pojawi się księgowy, menedżer, prezes i powie - dość produkowania drogiego i dobrego ................. (tu wpisz cokolwiek)! Pora zalać rynek taniochą!

Może jest parę wyjątków. Przykładowo reklama - tutaj wydatki i jakość rośnie z roku na rok rosną, byle wcisnąć ludziom coraz gorsze rzeczy.

Strategia taka sprawdziła się u wszystkich. Mieliśmy przecież zalew chińskich podróbek, a zaraz potem potem nastąpił zalew chińskich oryginałów (czyli markowych produktów, których produkcję przeniesiono do Chin i podobnych tanich rynków (obozów?) pracy). Przypadek? W życiu, to się po prostu opłaca.

Wracając do bylejakości. Sama mierna jakość kupowanych rzeczy to tylko początek. Następny w kolejce jest serwis i obsługa klienta. Cięcia nie omijają tych działów, zatem obsługują nas coraz słabiej opłacani ludzie, których jest za mało.

Tu znowu wyjątek - inwestuje się w działy sprzedaży, tam się zawsze dodzwonisz, odbierają po pierwszym dzwonku. Infolinia obsługi klienta może być zapchana a czas oczekiwania dochodzi do 20 minut ale dział sprzedaży jest zawsze do dyspozycji.

Omamieni wizją redukcji kosztów i budżetów zgadzamy się wszyscy, że bylejakość to jedyne wyjście. Nie dziwi nas kiedy kupiony produkt rozpada się przy drugim użyciu. Jesteśmy mile zaskoczeni jeśli popsuje się dopiero przy trzecim czy czwartym.

17
st.
2011
palikowski

Nie jest prosto wyjść z Facebooka

Myślicie, że w każdej chwili możecie "wyjść" z Facebooka i spalić wszystkie mosty? W teorii nie ma nic prostszego - usuwam konto i cześć. W praktyce jednak nie jest to wcale trywialny proces. Postaram się opisać mój sposób, który gwarantuje, że nie odzyskacie już swojego konta.

1. Historyjka nałogowca - można ominąć :).

Dla mnie FB stało się czymś w rodzaju nałogu. Może nie samo spędzanie czasu na FB, ale codzienna (czasem kilkukrotna) wizyta dostarczała mi masy linków do filmów, obrazków, artykułów - krótko mówiąc sposobności do zajęcia się czymś "łatwiejszym" niż pracą bądź rodziną.

2. Pierwsza próba - nie tak udana jak bym chciał.

W końcu postanowiłem dać sobie spokój i zlikwidować konto na Facebooku. Pierwsza niespodzianka nastąpiła po kliknięciu w opcję "dezaktywuj konto". Sama nazwa linku wzbudziła moją czujność - dlaczego nie "usuń"? Następna strona rozbawiła mnie do łez, tani chwyt rodem z telenowel ale pewnie skuteczny (ciekawe ile procent na tym etapie rezygnuje z dezaktywacji konta):

Śmiech śmiechem, ale dalej było już gorzej. Po pierwsze - dezaktywacja konta nie oznacza usunięcia moich danych z serwisu. Może i nie będą dostępne dla znajomych, ale w każdej chwili konto mogę ponownie aktywować - wystarczy się zwyczajnie zalogować. Sprawdziłem i faktycznie - po zalogowaniu wszystko działało.

Postanowiłem nieco skuteczniej wyrwać się z tego serwisu.

3. Usunięcie konta - wersja skuteczna.

Poniżej lista kroków jakie wykonałem, aby "przypadkiem" nie aktywować ponownie konta

a) po pierwsze - zmieniam imię i nazwisko, usuwam wszystkie dane osobowe jakie są na FB i usuwam wszystkie kontakty. Ostatni krok może i niepotrzebny, ale daje do myślenia. Każde usunięcie kontaktu trzeba zatwierdzić więc 90 osób = około 180 kliknięć. 5 minut klikania.

23
li.
2010
palikowski

Social Network

Spodziewałem się po twórcy "Siedem", że z filmu o najmłodszym miliarderze zrobi co najmniej wbijającą w fotel historię. No ale tak jak na Zodiaku i na filmie o młodniejącym Benjaminie tak i na Social Network się zawiodłem.

Nie żeby film był całkiem do bani. Cała historia zaciekawiła mnie jako pasjonata sieci i stron www - w końcu kto nie chciałby powtórzyć sukcesu Marka Zuckerberga, ręka do góry? Film o jego błyskawicznej drodze od dupka do miliardera musi być choć trochę ciekawy.

Niestety, jak dla mnie nie dość ciekawy. Podniecanie się 20 tysiącami wejść na stronę czy "hackowaniem" uczelnianego serwera Apache jest dla informatyka sztuczne i śmieszne, a dla zwykłego widza niemal zupełnie niezrozumiałe. Z tym hackowaniem jest trochę jak w typowych amerykańskich produkcjach. Tekst "na tym serwerze było ciężko, nie mieli indeksu więc musiałem włamać się przez emacsa i zmienić skrypt perla" jest chyba najgłupszym jaki dotąd słyszałem w tego typu scenach, szczególnie, że chodziło o kradzież zdjęć a nie kasy czy bomby wodorowej.

Szczerze mówiąc film w ogóle mnie nie porwał. Wolałbym jakiś soczysty dokument o tym jak rozwijała się firma, jak rosły wpływy z reklam, jakie konkretnie rewolucyjne pomysły wdrożono (np. wytłumaczenie ludziom dlaczego otwarcie się na aplikacje firm trzecich dało takiego kopa tej niepozornej sieci). Zamiast tego mamy trochę z życia studentów, afery rozporkowe, kłótnie w sądzie i tego typu wątki, które w każdym innym filmie mogły by wystąpić.

Krótko mówiąc mamy raczej obyczajowy film o biznesie, niewiele tu jednak samego Facebooka. Przysnąłem kilkukrotnie.

Subskrybuj zawartość