Ostatni wpis
Uwierzycie, że mój blog od 10 lat napędzany jest Drupalem? Zaczynałem chyba od 4.6 a kolejne update'y doprowadziły mnie do 6.x, ale na tym koniec. Nie mam zamiaru migrować do 7.x ani 8.x. Nowy blogasek będzie postawiony od zera. Na jakiej platformie? Jeszcze nie wiem, rozważam kilka opcji.
Wkrótce niniejsza strona zostanie skonwertowana na statyczny HTML i przeniesiona pod inny adres. Do zobaczenia w nowej rzeczywistości...
- palikowski's blog
- Zaloguj się by odpowiadać
Netflix w Polsce
Krótko zwięźle i na temat - od kilku dni możemy w Polsce legalnie i bez sztuczek używać Netflixa! Najtańsza wersja zapewnia dostęp do całej ich oferty w wersji SD za 8 Euro miesięcznie, wersje HD kosztują 2 Euro więcej. Pierwszy miesiąc darmo. Nic tylko testować! Jeśli chcecie poczytać dlaczego warto polecam kategorię Netflix na Antyweb.
- palikowski's blog
- Zaloguj się by odpowiadać
Starzy Singers Rock - a - Bubu w końcu na Spotify
Słuchając na Deezerze i Spotifaju ostatniego albumu Starych Singers myślałem sobie "Fajne to, chrupkie i rześkie, ale jak ja bym posłuchał sobie tej ich najpierwszej (dla mnie) kasety!". Oczywiście w domyśle i niedopowiedzeniu chodziło też o powrót do czasów kiedy kolejne zespoły rozwalały mi system, kolejne jabole kasowały megabajty pamięci a kolejne próby, koncerty i ogniska wydawały się nam jedną wielką imprezą zwaną "życie przed trzydzieską".
Aż tu nagle, znienacka, WTEM!
rock - a - bubu na Spotify
rock - a - bubu na Deezer
No i jakoś tak się to zbiegło w czasie, że akurat miałem jechać gdzieś samochodem a potem iść przez 0,25 miasta, więc dajemy głośność na poziom pękających bębenków i dalej wspominać epokę taśmy magnetofonowej, wciągających walkmanów i włóczenia się po mieście nad ranem.
Jeśli uważacie, że poznaliście wszystkich fajnych rockowych tekściarzy tego kraju bo słuchacie Lao Che, Kultu, Heya, Strachy na Lachy, Pogodno czy innej Beaty Kozidrak, to uważajcie, bo czegoś tak pięknie bezużytecznego nie słyszeliście wcześniej i nie usłyszycie później. Dajmy na to moje ulubione i nieśmiertelne:
"A taki z lekka małomówny i nie nosił on zegarka, fifi taki
cichutki git brukselka, duża warga. Leczył impotencję zawzięcie
okadzając genitalia dymem ze spalonego penisa jeża. Aż wreszcie się
doigrał, zaprószył ogień w lesie, nie przeszły żadne kanty złapany
inflagranti."
a to tylko nic nie mówiąca próbka, która w połączeniu z muzyką daje dopiero 6% wiedzy o tym co to za zepsół jest...
Uznałem, że pojawienie się tego albumu na Spotify zasługuje na osobną notkę. Szczególnie, że chyba szykuje się jakaś reedycja ich dorobku, co ni mniej ni więcej oznacza - mimo posiadania Spotify - wydatki.
- palikowski's blog
- Zaloguj się by odpowiadać
- Czytaj dalej
Chomiksy.net
Znacie taki stary kawał o facecie, który mówi do żony: "Lenin umarł, Stalin umarł, a i ja jakoś niespecjalnie się dziś czuję..."? Pewnie coś pokręciłem, ale nieważne. Ważne, że: "Primus wróciło po latach w wielkim stylu, Faith No More po długiej przerwie nagrali świetną płytę - to czemu nie namalować by kolejnych chomiksów?".
Grunt to skromność i autopromocja więc zapraszam wszystkich na odwiniętą z popiołów stronkę http://chomiksy.net, na której znajdziecie nie tylko starocie, ale też całkiem nowy odcinek Bandy Iwanda (z dziś!) oraz nowy twór pod roboczym tytułem "A!Man!Da!"...
Przyznam, że moje wyobrażenie o tym jakim to dobrym jestem rysownikiem legło w gruzach kiedy próbowałem namalować nowe rzeczy. Po kilku próbach uzyskania tego co sobie ubzdurałem dałem spokój i nabazgrałem to tak jak umiem a nie tak jak mi się wydawało że umiem. Z góry przepraszam :).
Sol Invictus
Nigdy nie cieszyłem się tak bardzo kiedy Primus powrócił po wielu latach z nową płytą i koncertami. Zrealizowałem wtedy marzenie życia - poskakać przy ekipie Claypoola grającej na żywo.
Kolejny "najfajniejszy powrót" w moim życiu zaliczyło właśnie Faith No More. Koncerty grają niby już kilka lat, ale brakowało mi świeżego mięska czy miodu kapiącego w ucho z nowego albumu. Nareszcie i ten mokry sen podtatusiałych 30-kilkulatków spełnił się za sprawą wydawnictwa Sol Invictus.
Nie będę się rozpisywał - LP jest już kilka tygodni na Spotify, można też kupić na własność jeśli ktoś jest mentalnym 40+ latkiem (no offence).
Jakkolwiek go zdobędziecie - bądźcie gotowi na muzyczny wpierdziel i łomot, na poważne uszkodzenia słuchu i na zmianę majtek co kilka utworów... ostrzegałem Was :).
- palikowski's blog
- Zaloguj się by odpowiadać
Będzie serial na kanwie powieści "Człowiek z wysokiego zamku"!
Pilot serialu wypuszczony przez Amazon zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, prawie takie jak książka.
Tym bardziej ucieszyłem się z wiadomości, że zdecydowali się kontynuować prace nad serialem. Jeśli ktoś nie czytał książki i/lub nie oglądał pilota - polecam serdecznie :).
- palikowski's blog
- Zaloguj się by odpowiadać
Czy warto dodawać artykuły do bazy wiedzy?
Wiele razy spotkałem się z kwestionowaniem zasadności dodawania artykułów do bazy wiedzy...
Nie, moment, zacznę jeszcze raz, bo to zabrzmiało jak gadka typowego GPF-a*
No dobra - jak często dodajesz artykuły do bazy wiedzy, punku? Masz w ogóle taką w swojej firmie? Odwiedziłeś ją choć raz, znalazłeś w niej coś pożytecznego, a może próbowałeś coś dodać?
Zazwyczaj stopniowanie znajomości firmowego systemu zarządzania wiedzą wygląda tak:
1) nie wiem nawet że coś takiego istnieje
2) słyszałem ale nie wiem jak tam wejść
3) wiem jak wejść ale nic tam (dla mnie) nie ma
4) o, jednak coś tam jest, po prostu źle szukałem (bo wyszukiwarka jest do dupy)
5) hmm... może niegłupio by było coś tam raz czy dwa dodać i potem z tego skorzystać?
6) dodałem 3 wpisy i zostałem autorem największej ilości artykułów, zatem automatycznie awansowałem na KB/Problem Managera lub podobne stanowisko... kur@#!!
Ok, nawet jeśli nie zawsze tak to wygląda to często awersja do bazy wiedzy jest powszechna - z różnych przyczyn.
Sonda uliczna - dlaczego nie korzystam z bazy wiedzy w firmie (procenty wymyśliłem, można było zaznaczyć kilka odpowiedzi):
- 80% - bo jak zacznę tam coś dodawać to w końcu opiszę wszystkie moje sztuczki i będzie mnie można łatwo zastąpić,
- 64% - bo jest do dupy, nie podoba mi się kolor czcionki, kategoryzacja i logo, sam zrobiłbym lepszą ale nie mam czasu,
- 54% - a po co to komu potrzebne, taka baza?
- 48% - bo jak coś dodam to za miesiąc będzie to nieaktualne,
- 36% - bo nikt tego nie przeczyta, a nawet jak przeczyta to wyśmieje, przecież każdy powinien znać się na robocie a nie szukać pomocy po jakichś bazach,
- 96% - bo przecież jest Google.
Jeśli jednak uznamy, że warto dodać jakieś treści do takiej bazy (nieważne czy swojej prywatnej, czy firmowej czy też publicznej) warto zadać sobie ważne pytania:
a) czy rozwiązania problemu można szybko znaleźć w Google?
Szybko tanio i solidnie
Zadziwiające jak często trzeba przypominać tę prostą zasadę (szczególnie naszym przełożonym):
- Chcesz Szybko i Tanio? Nie będzie Solidnie
- Chcesz Szybko i Solidnie? Nie będzie Tanio
- Chcesz Tanio i Solidnie? Nie będzie Szybko
- palikowski's blog
- Zaloguj się by odpowiadać
Prawo do bycia zjedzonym przez większego
TL;DR - Dezerter wydał nową płytę. Nie jest może tak dobra jak poprzednia, ale i tak nie mogę się oderwać.
Będąc od kilkunastu lat trybikiem w korporacyjnej maszynie lubię posłuchać piosenek ludzi, którzy nie dali się zamknąć w biurowej zagródce i wiodą życie poza systemem, open-spejsami, g(ł)ównym nurtem i całym tym kapitalistycznym szajsem.
Perwersyjnie podkręcam głośność puszczając RATM czy Dezertera wyobrażając sobie, że nadal gram w kapeli, chodzę w glanach i popijam tanie wina w parku walcząc o normalniejszy świat za pomocą mojej gitary basowej. Po jakiejś pół godzinie dojeżdżam do pracy i zostawiam świat ludzi sukcesu w samochodzie, aby wrócić tam za jakieś 8 godzin i znowu się trochę naćpać w drodze do domu.
Niestety, większość kapel mających wpisane w statut walkę z systemem nie nadaje się (jeśli o mnie chodzi) do słuchania. Słabe wokale, teksty, brzmienie, nudne kompozycje - ciężko przebrnąć przez całą płytę.
Tym bardziej cieszę się na każde nowe wydawnictwo Dezertera, który jakoś wyjątkowo mi "wchodzi w ucho" już od dobrych 20 lat.
Ucieszyłem się więc kiedy pojawiła się (po dość długiej przerwie) płyta "Prawo do bycia idiotą" i okazało się, że jest to 12 naprawdę smakowitych kęsów. Nie bez znaczenia okazała się też zmiana basisty - brzmienie gitary Jacka Chrzanowskiego dodało płycie ciężaru i charakteru. Długo nie mogłem oderwać się od tej płyty.
W tym roku pod choinką znalazłem najnowsze dokonanie Dezertera - "Większy zjada mniejszego". Fajna grafika Truścińskiego i wywiad w Teraz Rocku zaostrzyły apetyt, więc szybko zapuściłem płytę w drodze do pracy.
Po pierwszym przesłuchaniu mina nieco mi zrzedła - piosenki dość podobne do tych z poprzedniego albumu, do znudzenia powtarzane refreny, w dodatku nie najlepszej jakości... czyżby odrzuty z sesji sprzed 4 lat? Chyba jednak nie.
- palikowski's blog
- Zaloguj się by odpowiadać
- Czytaj dalej
Spotify zamiast Dezeer bo...
Kilka miesięcy temu przekonywałem Was do usług typu "Music on Demand", czyli Spotify, Deezer, WiMP itp. Wybrałem wtedy opcję francuską i było mi z nią całkiem dobrze, dopóki nie zaczęły się problemy z aplikacją na Androida (przydługi opis tego co się działo na końcu tej notki).
Zakupiłem zatem abonament w Spotify i oto moje argumenty dlaczego ta zmiana okazała się trafiona. Zatem Spotify jest fajne bo:
- się nie zawiesza
- ma kolejkę odtwarzania (w Deezer czegoś takiego jak "dodaj do kolejki" nie znalazłem i brakowało mi tego)
- nie zawiesza się,
- ma większość płyt Dezertera,
- nie wiesza się,
- ma więcej gotowych do wykorzystania playlist (na różne okazje), które dodatkowo się "podpowiadają" - rano coś na pobudkę, po pracy na drogę do domu, wieczorem na... domyślcie się... zaśnięcie:),
- nie się wiesza,
- mam wrażenie, że interfejs mniej obciąża telefon (jest szybszy),
- jak już wspominałem - nie wiesza się przy byle ruchu wykonanym na telefonie!
Zauważyliście jaki jest główny argument, prawda? Niestety korzystanie z Deezera ostatnimi tygodniami to była droga przez mękę i ciągłe rzucanie mięsem. Poniżej opis przypadku.
Nie wiedzieć czemu odtwarzanie muzyki w Deezer na moim LG L9 II nie dość że zatrzymywało się przy KAŻDYM wyjściu z aplikacji (wcześniej Deezer potrafił grać w tle) to w dodatku ponowne wejście do playera trwało kilkanaście sekund, ślimaczyło się, powodowało załadowanie interfejsu od nowa, powolne odbudowanie strony głównej, nawiązanie połączenia z serwerem (kilka sekund). Dodatkowo często w tym procesie "gubił" się odtwarzany właśnie utwór a nawet cały album. Trzeba było wtedy zaczynać od nowa - wyszukiwanie albumu, odpowiedniej ścieżki i stosownego miejsca, w którym nastąpiła przerwa. I robić tak za każdym razem kiedy zdarzyło się nam niechcący odebrać sms'a, kliknąć w powiadomienie o poczcie, a czasem nawet tylko odblokować telefon.
- palikowski's blog
- Zaloguj się by odpowiadać
- Czytaj dalej
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
Ostatnie odpowiedzi