29
gru.
2014
palikowski

Prawo do bycia zjedzonym przez większego

TL;DR - Dezerter wydał nową płytę. Nie jest może tak dobra jak poprzednia, ale i tak nie mogę się oderwać.

Będąc od kilkunastu lat trybikiem w korporacyjnej maszynie lubię posłuchać piosenek ludzi, którzy nie dali się zamknąć w biurowej zagródce i wiodą życie poza systemem, open-spejsami, g(ł)ównym nurtem i całym tym kapitalistycznym szajsem.

Perwersyjnie podkręcam głośność puszczając RATM czy Dezertera wyobrażając sobie, że nadal gram w kapeli, chodzę w glanach i popijam tanie wina w parku walcząc o normalniejszy świat za pomocą mojej gitary basowej. Po jakiejś pół godzinie dojeżdżam do pracy i zostawiam świat ludzi sukcesu w samochodzie, aby wrócić tam za jakieś 8 godzin i znowu się trochę naćpać w drodze do domu.

Niestety, większość kapel mających wpisane w statut walkę z systemem nie nadaje się (jeśli o mnie chodzi) do słuchania. Słabe wokale, teksty, brzmienie, nudne kompozycje - ciężko przebrnąć przez całą płytę.

Tym bardziej cieszę się na każde nowe wydawnictwo Dezertera, który jakoś wyjątkowo mi "wchodzi w ucho" już od dobrych 20 lat.

Ucieszyłem się więc kiedy pojawiła się (po dość długiej przerwie) płyta "Prawo do bycia idiotą" i okazało się, że jest to 12 naprawdę smakowitych kęsów. Nie bez znaczenia okazała się też zmiana basisty - brzmienie gitary Jacka Chrzanowskiego dodało płycie ciężaru i charakteru. Długo nie mogłem oderwać się od tej płyty.

W tym roku pod choinką znalazłem najnowsze dokonanie Dezertera - "Większy zjada mniejszego". Fajna grafika Truścińskiego i wywiad w Teraz Rocku zaostrzyły apetyt, więc szybko zapuściłem płytę w drodze do pracy.

Po pierwszym przesłuchaniu mina nieco mi zrzedła - piosenki dość podobne do tych z poprzedniego albumu, do znudzenia powtarzane refreny, w dodatku nie najlepszej jakości... czyżby odrzuty z sesji sprzed 4 lat? Chyba jednak nie.

No ale "dajmy jej szansę, puśćmy ją jeszcze raz, może nas jakoś jeszcze tąpnie" powiedziałem sobie w stylu Golluma i konsekwentnie męczyłem krążek w odtwarzaczu - raz, drugi, trzeci...

Ciężka to była walka ale powoli zaczynam się przekonywać, trochę na zasadzie wmówienia sobie, że nic lepszego i tak nie ma (oczywiście dla mnie) na polskiej scenie więc trzeba się cieszyć, że chłopaki nadal nagrywają i koncertują.

Owszem, momentami teksty kuleją (takie niefortunne słowne wpadki, wymyślane jakby na siłę, albo jakby pomagała im Beata Kozidrak czy Kazik Staszewski z ostatniej płyty :). ale zasadniczo jest energia, szybkość, brud, brzmienie - wszystko na solidnym poziomie, do jakiego nas już przyzwyczaili. Rozbroiły mnie momenty gdzie Robal śpiewa a nie wrzeszczy, wokal ma wtedy naprawdę żałosny (co akurat pasuje do kawałka o wyrzucaniu na bruk bezbronnych ludzi) , no ale i tak należą się kudosy za próbę jakiejś zmiany, wprowadzenia czegoś nowego :).

Póki co nie mam ulubionego numeru, ale parę chwytliwych fragmentów już mi wpadło w ucho i tylko te w zbyt dużej ilości powtarzane i niezbyt udane refreny jeszcze mnie trochę denerwują :).

Teksty, które mi "pasują":

"Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie
Pytaj, co ty sam możesz zrobić dla siebie"

"Na pastwiskach bezmyślności
Hodowla Super-Głupka i Frustrata[...]
dostajesz tylko to co bardzo lubisz
a bardzo lubisz tylko to co dostajesz"

Teledysk do tytułowej piosenki z płyty:
https://www.youtube.com/...