02
li.
2009
palikowski

Ratunku, nowy Hey!

Po przeczytaniu wywiadu z Kasią Nosowską ucieszyłem się - nowy Hey zapowiadał się smakowicie. Płytka wylądowała szybko w samochodowym odtwarzaczu i towarzyszyła mi przez ostatnie kilkanaście dni. Co przygotowała dla nas ekipa ze Szczecina?

Tak naprawdę po tym jak 15 razy przesłuchałem ten album nadal mam mieszane uczucia. Grubą kreską odcięli się od czasów gitarowego, rockowego grania z jakiego są znani. Nowy materiał będzie kompletnym zaskoczeniem dla kogoś kto kupi ten album nie czytając wcześniej żadnych recenzji czy zapowiedzi. Chyba że kupował albumy Kasi - wtedy poczuje się jak w domu. To właśnie uznaję za minus - płyta mogłaby spokojnie być wydana jako kolejna solowa płyta, ponieważ brzmi bardzo podobnie do UniSexBlues. Trudno powiedzieć skąd taki krok, jednak dla mnie jest to zmiana na gorsze - wolałem mieć wybór między brudnym i ostrym Heyem a elektroniczną i mniej rockową Nosowską.

Sam album, pomijając powyższe zarzuty, jest nierówny. Teraz puszczam go dla pierwszego, moim zdaniem genialnego numeru - Vanitas. Wyróżnia się na tle reszty płyty - z jakiegoś powodu wywołuje u mnie ciarki :) i generuje ogromny apetyt na więcej takich, przy okazji świetnie otwierając album.

Następne kawałki to już coraz to kolejne (drobne, ale zawsze) rozczarowania. Podobieństwo do UniSexBlues to jedno, ale zbyt wyraźne i dosłowne są dla mnie zapożyczenia z twórczości takich grup jak Radiohead, Air, Massive Attack. Brzmi to średnio przekonywająco i mało oryginalnie. Mistrzostwo świata to kawałek dziewiąty, w którym wokal (i co gorsza po części tekst) przypomina (o zgrozo!) dokonania Beaty Kozidrak.

22
paź.
2009
palikowski

Wisełka ponownie

W celu najodowania i zahartowania naszego dziecka przed zimą wypuściliśmy się na tydzień do Wisełki. Uściślając, żona z koleżanką i dzieciakami pojechały w niedzielę, a mężowie dojechali we środę. Pomijając, że przyjechałem z 39' gorączki i bez dokumentów, na drugi dzień zacząłem brać narko, tfu!, antybiotyki, i przestało mną telepać w okolicach soboty, wyjazd okazał się całkiem udany. Dziewczyny (duże i małe) się nieco zintegrowały, hartowanie było w stylu 'niemazmiłuj' bo lało i wiało przez 90% czasu, a kwatera okazała się bardziej niż fajna (za tę cenę jaką moja żona (przypomnę, że to zakupowiec z zatrudnienia i wykształcenia) wynegocjowała).

Zdjęcia, a jakże, są. Klikać tutaj, oglądać. Dodatkowo nasi znajomi też natrzaskali trochę fotek, więc u nich też sobie popatrzcie.

Jakoś ostatnio mamy szczęście do polskiego morza - rok temu byliśmy w Wisełce, w marcu tego roku w Dąbkach. W tym roku chyba już wystarczy wyjazdów nad morze :).

22
paź.
2009
palikowski

Basoofka odzyskuje moc

Miło mi donieść, że basoofka po wielu perturbacjach w końcu odzyskuje w miarę stabilne statystyki. Nie jest to jeszcze poziom sprzed okresu perturbacji z serwerem (mam nadzieję, że takie okresy już się nie powtórzą), kiedy notowałem i 5 tysięcy UU dziennie, ale obecna średnia, która zbliża się do 3 tysięcy, jest dla mnie sygnałem, że serwis nie umiera :). Ostatnie nowości na stronie to kilka zmian w interfejsie oraz dział audiogaleria - miejsce na Wasze próbki brzmienia, utwory, nagrania z koncertów i prób. Miejsce o tyle unikalne, że dedykowane do publikowania plików dźwiękowych dla basistów :). Wkrótce kolejne ciekawostki.

01
paź.
2009
palikowski

Dziwki Picz - czyli Cansei de Ser Sexy

UWAGA DZIECI! Ta notka powstaje na zamówienie mazeera ( http://mazeer.blog.pl/ ), który nie może żyć bez połechtania go po art-cycu i possania jego art-dziurki.

Płyta którą tym razem mi sprezentował to coś co tygryski mojego pokroju (zdegustowane radiowoemtivivatelewizyjną sieczką) lubią najbardziej.

Na wstępie dowiadujemy się, że CSS (tak się w skrócie nazywa kapela) jest do bani. Hasło CSS Suck's kojarzy mi się z Primusem, który na swoich koncertach również zachęcał publikę do krzyczenia 'Primus Sucks!' i również był świetną kapelką. Ogólnie ostatnimi czasy epidemia emo spowodowała, że mało jest kapel mających dystans do siebie więc już na wstępie plus za to.

Z dalszych kawałków wynika, że Cansei de Ser Sexy (to pełna nazwa) to grupa lubiąca wypić, podupczyć i poimprezować, za co kolejne trzy plusy należą się jak nic. Kolejny za wyszydzanie w tekstach swojego własnego środowiska, szczególnie tego bardziej snobistycznego, co widać np w kawałku:

"I ain't no art-ist
I am an art-bitch
I sell my panties to the men i eat
I have no port-fo-lee-o
Cuz i only show
Where there's free al-co-hol
[...]
Lick lick lick my art-tit
Suck suck suck my art-hole"
(Art Bitch - http://www.tekstowo.pl/piosenka,cansei_de_ser_sexy,art_bitch.html)

Jeśli wziąć pod uwagę historię zespołu - podobno założonego na jednej z wielu imprez na których przyszły skład (pięć babek i facet) się bawił - jestem w stanie uwierzyć w te teksty, przynajmniej dopóki nie uderzy im sodówa do głowy. Płyta Cansei de Ser Sexy jest debiutem (najpierw wydana w Brazylii, skąd pochodzą, rok później reedycja w SubPop).

Co więcej, kolejne plusy za to, że autor(ka) tekstów deklaruje jakoby naprawdę kochał(a) muzykę, co próbuje udowodnić słowami:

18
wrz.
2009
palikowski

No Logo

Cegłowata książka No Logo jest z gatunku takich co to aż strach zacząć (kiedy ja to przebrnę!?). Ale w końcu, na urlopie, powiedziałem sobie 'teraz albo nigdy!'. Fakt, że ledwo-ledwo się wyrobiłem, kończąc ostatnie 30 stron kultowej już pozycji w samochodzie, w drodze powrotnej.

W wielkim skrócie książka ma być o wpływie korporacji na nasze życie. Autorka (na zdjęciu z okładki istne niewiniątko :P) stawia śmiałą tezę, że od momentu odkrycia przez korporacje siły logo i marki (jako głównego motoru sprzedaży), mamy (jako konsumenci, ale i pracownicy) przechlapane życie. Reklama jest wszędzie, tania siła robocza to powrót niewolnictwa, praca w krajach rozwiniętych jest coraz bardziej tymczasowa i niepewna, a wielkie konglomeraty medialno-markowe przyczyniają się do cenzury i zawłaszczania przestrzeni publicznej.

Zaskoczyła mnie ta książka. Oczekiwałem jakiegoś mydlenia oczu, banałów w rodzaju 'reklama kłamie', czy czegoś podobnego. Otrzymałem materiał zawierający masę przykładów, statystyk, wyliczeń, dowodów. Sama sekcja z przypisami jest imponująca zawiera ich kilkaset (teraz nie sprawdzę, ale chyba w okolicach 600).

Czy materiał dowodowy jest wiarygodny i przekonujący? Ciężko ocenić, robi wrażenie naprawdę dobrej roboty. Warto przeczytać i przemyśleć. Ja póki co jeszcze myślę, ogrom tematu mnie nieco przytłoczył i nie jestem w stanie tak od razu powiedzieć - ma babeczka rację. W każdym razie jest diablo przekonująca.

Niestety, ma też ta cegła wadę - dowiemy się z niej wiele ciekawych rzeczy, ale jej aktualność to koniec lat 90-tych. Jest krótki aneks, napisany po ataku na WTC, ale to mało. Dlatego już ostrze sobie zęby na jej 'Doktrynę szoku', bo Naomi Klein pisze naprawdę przyjemnie i czyta się ją dość lekko.

10
wrz.
2009
palikowski

Wakacje 2009

Wróciliśmy całą paczką z wakacji. Wyprzedzając najczęstsze pytania:
- fotki są TUTAJ
- pogoda się udała - 1 noc i ranek lało ale zaliczyliśmy to raczej jako orzeźwiający przerywnik,
- zwiedzanie się odbyło - Trogir, Primosten, Rogoznica, Split, Salona, Omis, Szybenik.
- samochód się spisał, jak i rok temu, chyba już znał te tereny,
- Emila, jako młoda panna na wakacjach, dawała nam nieprzerwane powody do uśmiechu, wszędzie jej było pełno,

Nieco wyjaśnień. Do Chorwacji pojechaliśmy w sumie 3 raz, więc czuliśmy się swojsko. Wybraliśmy dokładnie to samo miejsce co rok temu, nawet ten sam apartament, co widać na fotkach. Połączenie spokojnej miejscowości, bliskości morza, miłych gospodarzy i rewelacyjnego tarasu jest za dobre, żeby nie skorzystać jeszcze raz :).

Wypoczywaliśmy pół-na-pół, mniej więcej co drugi dzień siedząc na miejscu i plażując a potem jadąc gdzieś niedaleko - najdalszy wypad do Omisia (z naszej miejscowości patrząc) to było 50km do Splitu i jakieś 30 do celu. Poza tym częste wypady do Trogiru i Primosten - jako miejscowości na spacer i zjedzenie wieczornej pizzy.

Nasza załoga kobieca dzielnie gotowała obiadki z przywiezionych z kraju produktów - ryżu, makaronów, sosów i zup. Faceci bohatersko to wszystko zjadali i szybciutko (żeby nikt nie przyuważył) sprzątali gary. Wyszło taniej i bez konieczności jechania na obiad 20km do restauracji :). Czasem dopychaliśmy pizzą, rzadziej czymś w rodzaju kalmarów czy rybek.

Wyjazd trwał 2 równe tygodnie, całkowite koszty w granicach 4000zł na rodzinkę 2+1 wydają się mi naprawdę fajne jeśli wziąć pod uwagę nocleg, pogodę, warunki, własny transport i resztę zalet.

Streszczając to wszystko w jedno słowo - WYPOCZĘLIŚMY!

09
wrz.
2009
palikowski

awaria tabeli mysql i jej skutki

Dziś kolejny zapis moich bojów z linuxem i drupalem.

Zaczęło się niewinnie - zaraz po tym jak pojechałem na wakacje dostałem sms od kumpla (co-admina basoofki), że coś nawaliło. Szybki reset serwera (rękoma administratorów serwerowni) i niby działa, ale coś powoli. Po paru godzinach znowu zdycha, po czym przez dwa dni nie może się zdecydować :).

Wracam z urlopu (2 tygodnie później) i zastaję rozłożoną basoofkę (i wszystkie inne strony www jakie tu są - ten blog, webware, elimu z blogiem...), i serwer z loadem około 80 :). No to czeka mnie diagnostyka.

20
sie.
2009
palikowski

przydatne kawałki sql dla admina drupala

Póki co tylko jeden, ale będę to uzupełniał.

1. Po zmianie drupala z 5 na 6 postanowiłem pozbyć się formatu danych textile ze wszystkich postów, a zatem, w phpmyadmin poszły kwerendy:

UPDATE `node_revisions` SET `node_revisions`.`format` = "3" WHERE `node_revisions`.`format` = "4"

gdzie format 4 to textile a 3 to full html,

a potem, żeby nie poprawiać wszystkich linków:

UPDATE `node_revisions` SET `teaser` = ( replace (`teaser`,'":http://',' http://'))
UPDATE `node_revisions` SET `body` = ( replace (`body`,'":http://',' http://'))

oraz list zawierających linki:

UPDATE `node_revisions` SET `teaser` = ( replace (`teaser`,'* "',''))
UPDATE `node_revisions` SET `body` = ( replace (`body`,'* "',''))

jestem na tropie kolejnych pozostałości po textile, ale część zapewne będzie trzeba poprawić samemu,

2. przy przenoszeniu stron pomiędzy katalogami wybitnie przydaje się jeszcze jeden 'wstrzyk':

UPDATE `files` SET `filepath` = REPLACE(`filepath`, "files/", "sites/SITEDOMAIN/files/");

porada ze stronki http://flevour.net/blog/...

18
sie.
2009
palikowski

Weekend na wyjeździe

Dziś garść fotek z weekendu jaki spędziliśmy poza domem. Sobota upłynęła pod znakiem teatrów ulicznych i zwiedzania Goerlitz (stosowne fotki tutaj - http://picasaweb.google....) w towarzystwie pewnej Dzikiej rodzinki. Niedzielę zaczęliśmy od śniadania w Zgorzelcu (naleśniczki palce lizać) po czym ruszyliśmy do Karpacza. Tam spacerek z kolejną rodzinką, nie mniej dziką, nie mniej fajną, na pagórek pod Śnieżką (galeria ze spacerku tu - http://picasaweb.google....).

Zupełnie przypadkiem tydzień wcześniej całkiem innym składem odwiedziliśmy zoo w Goerlitz - całkiem sympatyczne, co można obejrzeć tutaj - http://picasaweb.google....

Nie muszę chyba nikogo zapewniać, że było fajnie i że polecamy takie weekendy każdej rodzince, tak dla higieny ciała i ducha.

10
sie.
2009
palikowski

Plotka Głossi że...

...wielkim trio Gossip jest.

Mógłbym tu zakończyć, odesłać was na jakąś torrentownię lub do sklepu z muzyką, ale nie byłbym sobą, gdybym choć trochę nie poznęcał się nad klawiaturą.

Skarżyłem się kiedyś, że tak zwani znajomi zawalili sprawę nie uświadamiając mi istnienia polskiego rarytasu jakim jest Homosapiens. Tym razem w pełni się zrehabilitowali podrzucając mi do auta płytkę z zestawem pieśni kapeli Gossip. Chwała wam za to!

Jak widać na zdjęciu wokalistka zespołu nie jest drobniutkim wypierdkiem, kolejną sklonowaną britnej. To fest babsztyl, przy którym Anastasia (również niechuda wokalnie dziwucha) wygląda jak z dokumentu o anoreksji. Tęga baba, tęgi głos, momentami zalatujący Janis Joplin a miejscami brzmiący cichutko i cieplutko. Barwa wyjątkowo miodna, od szeptu po zdzieranie gardła jak na prawdziwą rockendrollową panienkę przystało.

Rockendrollową, bo muzyka Gossip to C-4 zaklęte w typowe power trio: perkusja, bas, gitara - w tej kolejności. Perkusista łomocze jak opętany w co popadnie, jednak przy okazji generuje naprawdę pierwszorzędną rytmikę - niby prymitywną ale czasem przełamaną czymś w rodzaju ataku padaczki. Bas gryzie nas w ucho przesterowanym i zardzewiałym metalicznym zębem. Często gra wpadający w ucho motyw przewodni albo pulsujący transowy groove. Razem do kupy wdziera się to do nieprzygotowanego mózgu słuchacza i zostawia trwały ślad. Gitara dodaje temu wszystkiemu punkowo-funkowe zacięcie znane z choćby RHCP.

Wszystko razem ciężko opisać, ale gdyby zmielić stare kasety z nagraniami faith no more, ratm, rhcp, sonic youth, dodać wióry z zeszredowanych CD zawierających nagrania queens of the stone age, yeah yeah yeahs, white stripes i dodać szczyptę nomeansno czy fugazi - myślę, że smakowałoby dość podobnie.

Kudosy i ukłony za polecenie kapelki w stronę Macieja (mazeera) - pozdrowienia dla niego i jego Prawej i Sprawiedliwej żony ;).

Subskrybuj zawartość