22
paź.
2009
palikowski

Wisełka ponownie

W celu najodowania i zahartowania naszego dziecka przed zimą wypuściliśmy się na tydzień do Wisełki. Uściślając, żona z koleżanką i dzieciakami pojechały w niedzielę, a mężowie dojechali we środę. Pomijając, że przyjechałem z 39' gorączki i bez dokumentów, na drugi dzień zacząłem brać narko, tfu!, antybiotyki, i przestało mną telepać w okolicach soboty, wyjazd okazał się całkiem udany. Dziewczyny (duże i małe) się nieco zintegrowały, hartowanie było w stylu 'niemazmiłuj' bo lało i wiało przez 90% czasu, a kwatera okazała się bardziej niż fajna (za tę cenę jaką moja żona (przypomnę, że to zakupowiec z zatrudnienia i wykształcenia) wynegocjowała).

Zdjęcia, a jakże, są. Klikać tutaj, oglądać. Dodatkowo nasi znajomi też natrzaskali trochę fotek, więc u nich też sobie popatrzcie.

Jakoś ostatnio mamy szczęście do polskiego morza - rok temu byliśmy w Wisełce, w marcu tego roku w Dąbkach. W tym roku chyba już wystarczy wyjazdów nad morze :).