emilka
Na Zoo!
Wypad do wrocławskiego ogrodu zoologicznego do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania, ale w końcu zapadła decyzja - jechać! Jak się okazało - bardzo słuszna. Pogoda dopisała idealnie - było nie za gorąco, nie za zimno. Dzieciaki latały jak szalone od małp do krokodyli, od węży do słoni i od kangurów do motyli. Zresztą, sami zobaczcie na zdjęciach
.
Emilka na Wielkim Stogu i nie tylko!
Długi weekend w górach izerskich już niestety za nami. Warto było czekać. Sporo atrakcji jak na te kilka dni:
- obejrzeliśmy zaporę w Pilichowicach,
- zażyliśmy spacerów po malowniczych okolicach Kwieciszowic,
- wykonaliśmy 3 wypady do Świeradowa-Zdroju i Szklarskiej Poręby,
- zaliczyliśmy wjazd koleją gondolową na Wielki Stóg i trochę łażenia po nim,
- w drodze powrotnej jeszcze wizyta w Zamku Śląskich Legend.
W trakcie weekendu naszą bazą wypadową były Kwieciszowice, a konkretniej świetny nocleg z jeszcze świetniejszym śniadaniem o wdzięcznej nazwie Dudek. Gościna naprawdę warta swej niewygórowanej ceny!
No tak, zapomniałbym... Zdjęcia! Są tutaj - http://picasaweb.google.com/kpalik/2010KwieciszowiceIOkolice
Zimowe radości i smutki z Emilką
Krótkie podsumowanie ostatnich 3 miesięcy:
- Emila postanowiła pokazać na co ją stać w temacie chorowania i zafundowała nam 3 plagi - najpierw przed świętami złapał ją rotawirus (tydzień w szpitalu pod kroplówką), miesiąc potem zapalenie płuc (bańki, zastrzyki, histeria), a od wczoraj ospa (drrrrapanie!). Hat Trick, chciałoby się rzec!
- zima zawitała całą parą do Spalonej (nazwa nic nie pomogła) i zasypało nas śniegiem po pas. Samochody jeden po drugim wysiadały - a to zamarznięte 2 litry wody w silniku, a to akumulator padnięty, wiadomo,
- Magda wróciła do pracy w Elpenie i zaczęła rozumieć dlaczego zasypiam bawiąc się z Emilką na dywanie :)
- Ja złapałem fuchę na boku - mam napisać dwie książki o Drupalu dla wydawnictwa Helion (pisząc ten wpis właściwie robię to w ramach testowania pewnych funkcji, które opiszę w książce, więc pracuję). Mówiąc wprost oznacza to że średnia snu na dobę znowu mi spadnie :)
- Emila zaczęła chodzić do przedszkola, przy czym póki co głównie to choruje, więc może lepiej byłoby napisać "Zaczęła bywać w przedszkolu" :).
Nieźle jak na 3 miesiące, co nie? Jeśli wolicie to wszystko zobaczyć - tu jest trochę fotek. Ze szpitala Wam oszczędzimy, bo sami wolimy na nie nie patrzeć. Są za to ze świąt i urodzin.
Wisełka ponownie
W celu najodowania i zahartowania naszego dziecka przed zimą wypuściliśmy się na tydzień do Wisełki. Uściślając, żona z koleżanką i dzieciakami pojechały w niedzielę, a mężowie dojechali we środę. Pomijając, że przyjechałem z 39' gorączki i bez dokumentów, na drugi dzień zacząłem brać narko, tfu!, antybiotyki, i przestało mną telepać w okolicach soboty, wyjazd okazał się całkiem udany. Dziewczyny (duże i małe) się nieco zintegrowały, hartowanie było w stylu 'niemazmiłuj' bo lało i wiało przez 90% czasu, a kwatera okazała się bardziej niż fajna (za tę cenę jaką moja żona (przypomnę, że to zakupowiec z zatrudnienia i wykształcenia) wynegocjowała).
Zdjęcia, a jakże, są. Klikać tutaj, oglądać. Dodatkowo nasi znajomi też natrzaskali trochę fotek, więc u nich też sobie popatrzcie.
Jakoś ostatnio mamy szczęście do polskiego morza - rok temu byliśmy w Wisełce, w marcu tego roku w Dąbkach. W tym roku chyba już wystarczy wyjazdów nad morze :).
Wakacje 2009
Wróciliśmy całą paczką z wakacji. Wyprzedzając najczęstsze pytania:
- fotki są TUTAJ
- pogoda się udała - 1 noc i ranek lało ale zaliczyliśmy to raczej jako orzeźwiający przerywnik,
- zwiedzanie się odbyło - Trogir, Primosten, Rogoznica, Split, Salona, Omis, Szybenik.
- samochód się spisał, jak i rok temu, chyba już znał te tereny,
- Emila, jako młoda panna na wakacjach, dawała nam nieprzerwane powody do uśmiechu, wszędzie jej było pełno,
Nieco wyjaśnień. Do Chorwacji pojechaliśmy w sumie 3 raz, więc czuliśmy się swojsko. Wybraliśmy dokładnie to samo miejsce co rok temu, nawet ten sam apartament, co widać na fotkach. Połączenie spokojnej miejscowości, bliskości morza, miłych gospodarzy i rewelacyjnego tarasu jest za dobre, żeby nie skorzystać jeszcze raz :).
Wypoczywaliśmy pół-na-pół, mniej więcej co drugi dzień siedząc na miejscu i plażując a potem jadąc gdzieś niedaleko - najdalszy wypad do Omisia (z naszej miejscowości patrząc) to było 50km do Splitu i jakieś 30 do celu. Poza tym częste wypady do Trogiru i Primosten - jako miejscowości na spacer i zjedzenie wieczornej pizzy.
Nasza załoga kobieca dzielnie gotowała obiadki z przywiezionych z kraju produktów - ryżu, makaronów, sosów i zup. Faceci bohatersko to wszystko zjadali i szybciutko (żeby nikt nie przyuważył) sprzątali gary. Wyszło taniej i bez konieczności jechania na obiad 20km do restauracji :). Czasem dopychaliśmy pizzą, rzadziej czymś w rodzaju kalmarów czy rybek.
Wyjazd trwał 2 równe tygodnie, całkowite koszty w granicach 4000zł na rodzinkę 2+1 wydają się mi naprawdę fajne jeśli wziąć pod uwagę nocleg, pogodę, warunki, własny transport i resztę zalet.
Streszczając to wszystko w jedno słowo - WYPOCZĘLIŚMY!
Weekend na wyjeździe
Dziś garść fotek z weekendu jaki spędziliśmy poza domem. Sobota upłynęła pod znakiem teatrów ulicznych i zwiedzania Goerlitz (stosowne fotki tutaj - http://picasaweb.google....) w towarzystwie pewnej Dzikiej rodzinki. Niedzielę zaczęliśmy od śniadania w Zgorzelcu (naleśniczki palce lizać) po czym ruszyliśmy do Karpacza. Tam spacerek z kolejną rodzinką, nie mniej dziką, nie mniej fajną, na pagórek pod Śnieżką (galeria ze spacerku tu - http://picasaweb.google....).
Zupełnie przypadkiem tydzień wcześniej całkiem innym składem odwiedziliśmy zoo w Goerlitz - całkiem sympatyczne, co można obejrzeć tutaj - http://picasaweb.google....
Nie muszę chyba nikogo zapewniać, że było fajnie i że polecamy takie weekendy każdej rodzince, tak dla higieny ciała i ducha.
Emilka skończyła 2 lata!
Co ja się będę rozwodził, 2 lata minęły mi jak 2 tygodnie, a moja córka zmieniła się przez ten czas nie do poznania. Urodzinowy dzień był od samego rana magiczny, wypełniony niespodziankami i pysznościami. Na sam koniec elektrownia dała gratisowy zanik prądu w całej wsi na 2 godziny - idealny prezent, Emila mogła polatać z latarką i pozdmuchiwać świeczki, rewelka. Resztę zobaczcie w fotorelacji - http://picasaweb.google....
Berlin
Byliśmy w ten weekend z przyjaciółmi w Berlinie, co może nie jest wielkim wyczynem podróżniczym, ale:
[img_assist|nid=1210|title=Berlin 2008|desc=|link=node|align=right|width=105|height=140]- wypad był w pełni rodzinny (my i znajomi wyposażeni jesteśmy w bardzo nieletnie dzieciaki),
- pogoda świetnie dopisała (jak na tę porę roku),
- wycieczka pozwoliła nam zapomnieć o codziennych rozterkach młodych rodziców,
- zwiedziliśmy kilka ważnych ulic,
- spacerowaliśmy po nie mniej ważnych placach,
- zobaczyliśmy całkiem sporo jeszcze ważniejszych budynków,
- kibicowaliśmy jakiemuś rodzinnemu maratonowi rolkarzy,
- zrobiliśmy nieco zdjęć ( http://picasaweb.google.... ),
- nasi znajomi również ( http://picasaweb.google.... ),
- wypiliśmy po berlinerku ( http://picasaweb.google.... ),
Czyli chyba nieźle. Wszystko to w jeden dzień, wyjazd o 8 rano, powrót około 23. Polecamy zmotoryzowanym zostawić auto blisko stacji metra, np. my staliśmy na Tempelhofer Damn ( http://picasaweb.google.... )
Wisełka
Bukiecik To czy pojedziemy w tym roku na drugi tygodniowy urlop ważyło się do ostatniej chwili. Zawirowania w pracy udało się jednak opanować i wypuściłem się z rodzinką nad nasze swojskie Morze Bałtyckie.
Pogoda dopisała jak na nasze warunki zupełnie poprawnie, okolice (Wisełka na wyspie Wolin) okazały się przeurocze a Emilka zakochała się w największej piaskownicy podmywanej falami wody, po której można tak świetnie biegać i chlapać. Co chyba najważniejsze miło było spędzić tydzień w trójkę, dawno nie było takiej okazji.
Co tu dużo opowiadać, obejrzyjcie fotki a jeśli potrzebujecie rekomendacji - ruszajcie do Wisełki, tam gdzie my - było świetnie!
Spódniczka na każdą okazję
Długi weekend zaliczamy do bardzo udanych.
Najpierw czwartkowy grill panieńsko-kawalerski naszych przyjaciół. Niezłe przygotowanie do dalszych dni, piwo i jedzenie z rusztu. Bardzo podobnie do piątkowych imienin Freda, z tym, że piątek upłynął pod znakiem ulewnego, siąpiącego lub zacinającego deszczu. Było też nieco więcej ćwiczeń wątroby, co wielce się przydało następnego dnia.

Ostatnie odpowiedzi