12
kw.
2006
palikowski

Turyści

Dzięki Ci Boże, odeszły! Banda wścibskich bytów wypełniająca mój mózg postanowiła opuścić go o 5.44 nad ranem. Jakież to wspaniałe uczucie, nie macie pojęcia!

Piłem właśnie herbatę z cytryną i gapiłem się w kąt pokoju. Umysł pracował ociężale i jakoś koślawo. Zupełnie niespodziewanie poczułem jakby oleista ciecz wypełniająca wnętrze czaszki zaczęła powoli spływać w dół. Ale to nie żadna maź, tylko Oni. Nie pierwszy już raz wykorzystali mnie jako chwilowy przystanek na swej drodze, noclegownię i jadłodajnię w jednym.

Czasami opowiadają o swoich podróżach, kiedy indziej po prostu ładują się z buciorami do środka, zajmują najlepsze miejsca i pożywiają się niczym wygłodzone do ostatka hieny. Odpoczną tacy sobie, tocząc zupełnie niezrozumiałe dyskusje w swoim hałaśliwym, pełnym basowych brzmień, języku, aż w końcu, kiedy podjedzą sobie na drogę, ruszają dalej, w niezmiennym chaosie i podnieceniu.

Ci ostatni należeli do najgorszego sortu turystów, w rodzaju naszych zorganizowanych w grupy wczasowiczów z jakichś podupadłych przedsiębiorstw państwowych. Od poprzedniego wieczora wiercili się, hałasowali, siali zamęt. Kilka razy nie wytrzymałem i wymiotowałem, wszystko przez nich. Jak zazwyczaj próby zwracania uwagi i proszenie o chwilę bez zawrotów głowy spowodowanych ichnymi hulankami, spełzły na niczym.

Kiedyś jeden okazał się całkiem komunikatywny. Przedstawił się jako szef biura podróży i wyjaśnił mi co nieco przez sen.

"Jesteś jednym z naszych ulubionych wypoczynkowców. Umysł raczej bystry, w smaku chłodny i orzeźwiający. Nie zawiera nudnej wiedzy z zakresu historii, filozofii czy nauk ścisłych. Urodziny babki? Daty wojen i bitew? Kogo to obchodzi? Reklamy, nowe teledyski, porno-pisemka, komiksy, muzyka, moda, trendy - to lubimy i Ty masz tego zawsze na tony. Wszystko co świeże w waszym światku w jednym miejscu, bez staroci, zjełczałych i smakujących jak nie prane miesiąc skarpetki.

Nasi agenci polecają Cię a turyści gotowi są zapłacić nawet dwa razy więcej. Jesteś naszym hotelem na cztery-i-pół gwiazdki.

Przyjechałem sprawdzić w jakim jesteś stanie, taki rutynowy przegląd inwentarza. Muszę przyznać, że mile się rozczarowałem, trzymasz klasę. Mogę tu nie zaglądać jakieś pięć lat.

Oczywiście, że kiedyś wyczerpiemy Twoje zasoby. Spustoszenie w mózgu jest widoczne już teraz, ale utrzymuje się w granicach normy, dajemy Ci przecież czas na odpoczynek. Co innego za kilka lat, zresztą poczujesz. Ale głowa do góry, ludzie z tym świetnie sobie radzą i jakoś żyją. Popatrz tylko na polityków, gwiazdy kina i muzyki, osoby publiczne mówiąc krócej. Większość z nich była swego czasu świetnymi wypoczynkowcami. Ich umysły były podobne do Twojego, dlatego właśnie im się powiodło. A teraz? To przecież bezmózgie kukiełki jadące na resztkach szarych komórek.

Nie, nie jesteśmy z tego dumni, ale też nie ma się czym przejmować. Jak dotąd nie mieliśmy problemów ze znalezieniem coraz to nowych umysłów do wyżywienia naszych klientów.

Z drugiej strony, kiedy wziąć pod uwagę, że turystyka na waszą planetę jest ostatnio coraz popularniejsza..."