15
wrz.
2010
palikowski

Dlaczego informatyka musi się zmienić?

Tekst pochodzi z 2006 roku i nie pamiętam już czy napisałem go pod wpływem (i czego), ani dlaczego nie został opublikowany. Przejrzałem na szybko i niewiele stracił na aktualności - właściwie to mam wrażenie że jest jeszcze prawdziwszy. Informatycy są coraz gorsi, sprzedawcy coraz lepsi, a użytkownicy coraz bardziej, pardon za słowo prawdy, wkurwieni.

Typowe biuro - biurka, komputery, ludzie, poważne biznesowe/urzędowe sprawy. Typowy dzień - masa spraw, telefonów, maili. Typowy informatyk - zabiegany od padu dysku do utraconego folderu i gniotącej papier drukarki.

Znacie te historie - wiecznie coś się psuje w tych komputerach! Ciągle nawalają, czyjaś kilkuletnia praca odchodzi w binarny niebyt, a czas reakcji obsługi technicznej ciągnie się w nieskończoność.

Czy przypadkiem informatycy nie przesadzili z wychwalaniem pod niebiosa nowych technologii? Może wypadałoby najpierw je lepiej zaprojektować, dokładniej sprawdzić i przetestować, zanim damy je do ręki użytkownikowi nie mającemu dyplomu magistra z informatyki?

*pierwszy grzech - fascynacja*

To chyba od tego wszystko się zaczęło. Pierwsze komputery rozbudziły w wielu sercach nadzieję na... no właśnie na co? Błogie lenistwo? Całą pracę wykona za nas maszyna, czasem popędzona kilkoma kliknięciami? Zapytajcie pani w księgowości co ona myśli o komputerach. Zaraz, chwileczkę, proszę odłożyć ten wielki, ciężki spinacz! Aua!

Fascynaci komputerowi robią niedźwiedzią przysługę całemu przemysłowi informatycznemu. Wciskają zwykłym ludziom coraz to nowe programy, dając się przy tym mamić dealerom softwareowym, którzy z fascynacji dawno wyrośli i robią kasę na kiepskim oprogramowaniu. Fascynaci każą się paniom z księgowości uczyć co i rusz innych zasad, zaklęć magicznych prawie w stylu ctrl+c, kliknąć tu, kliknąć tam, zaznaczyć, a jak nie wyjdzie to ctrl+alt+del i zabić proces.

Przeciętny użytkownik ma w głębokim poważaniu wyjaśnienie fascynata, że *komputer czasami ma prawo się zawiesić*. Gdyby samochody były tak skomplikowane i zawodne jak komputer 95% ludzi przesiadłoby się do autobusów, tylko mechanicy samochodowi jeździliby dalej.

*drugi grzech - oszczędności*

Czy w waszej firmie jest serwer, na którym trzymacie co ważniejsze dane? W mojej jest. Admin tego serwera całe dnie spędza na przeglądaniu co na nim jest, szukaniu zbyt dużych katalogów, dzwonieniu do użytkownika i tłumaczeniu że "Przepraszam bardzo ale ten dokument w wordzie można by skompresować, bo zajmuje na dysku 2% miejsca a dysk nie z gumy proszę panią, dysk to są pieniądze!".

Użytkownicy spędzają mile czas na przenoszeniu danych z folderu do folderu, kombinując jakby to nie przekroczyć limitu ale jednak mieć dane w bezpiecznym miejscu. Po pół roku już nie wiedzą, które wersje są prawidłowe - te w domu, na pendrive, na serwerze czy na pulpicie w pracy? A może to te które wysłałem sobie na emaila?

(Tu mały wtręt z roku 2010 - dyski są coraz tańsze więc przestrzeń czy transfer nie są już takim wielkim problemem. Jednak oszczędności na wsparciu, nowych wersjach, solidnych programach i szkoleniach (zarówno dla personelu technicznego jak i dla użytkowników) odbijają się czkawką cały czas.)

*grzech trzeci - niedouczenie*

I nie chodzi nawet o niedouczenie użytkowników. Niedouczeni są wdrożeniowcy, admini, dealerzy, programiści nawet. Nie nauczono ich podstawowych zasad użyteczności oprogramowania, designu, analizy potrzeb użytkownika, testowania i wielu innych rzeczy, które decydują o tym czy pani w księgowości będzie nienawidzić swojej pracy czy może ją polubi.

Skąd to wiem? Sam jestem ciągle niedouczony, czuję się często niepewnie gdy na spotkaniu znajdą się sieciowcy, serwerowcy, programiści, projektanci, analitycy. Niby wszystko to informatycy ale każdy w swojej dziedzinie jest ekspertem, a w dziedzinach kolegów - bardzo często ignorantem.

Podsumowując, informatyka cały czas pędzi jak teżewe, a kolejne pokolenia informatyków (przy czym pokolenie tak na moje oko to w informatyce 4-5 lat) przychodzą z kolejnymi rewolucjami. Jak wiadomo rewolucja i zmiana zawsze przynosi czasowe pogorszenie, zaryzykuję więc tezę, iż zmiany w informatyce są na tyle częste, że mamy dłuższe okresy pogorszenia niż poprawy. Inaczej mówiąc - kiedy już wychodzimy na prostą następuje wielkie BUM i nagle reguły się zmieniają.

Jeszcze jedno - nie traktujcie tego jako narzekania, ja po prostu dzielę się swoimi obserwacjami i ciągle wierzę, że uda się wyjść na tę jasną długą prostą.