swot

20
cz.
2014
palikowski

Open Source jest tylko dla odważnych? Czyli jak wybieramy system dla siebie

(źródło paska - dilbert.com)

Mam czasem wrażenie, że marketingowcy sprzedający gotowe, pudełkowe, komercyjne produkty starają się "ustrzec" swoich klientów przed Open Source. Bo przecież płacąc za komercyjny produkt dostajesz:

a) wsparcie producenta lub dealera,
b) nowe funkcje, poprawki do błędów, łatki bezpieczeństwa
c) lata pracy doświadczonego zespołu, który skroił produkt gotowy do użycia, idealnie dopasowany, niemal bezobsługowy...

Decydując się na Open Source masz za to same problemy:

a) wsparcie i tak musisz wykupić na rynku, jako polisę ubezpieczeniową w razie awarii, która może zatrzymać Twój biznes,

b) nowe funkcje, poprawki i łatki są - o ile akurat ktoś będzie miał czas i chęć je napisać (czytaj - jedna wielka loteria i brak gwarancji),

c) lata pracy zespołu - może nawet większego i pracującego (sumarycznie) dłużej, ale zupełnie nieskoordynowanego, więc czasem ciągnącego wóz w 2 albo 3 (albo 5) różne kierunki, walczącego ze sobą. Czytaj - produkt jest pełen śmieciowego kodu, nie ma w nim za grosz konsekwencji i tak dalej...

Prawda jest jednak taka, że... nie ma idealnych rozwiązań i wszystkie powyższe stwierdzenia zawierają ziarenka prawdy. Te ziarenka, kiedy je rozsypiesz na stole i postarasz się poukładać w jakąś sensowną całość (np. podczas analizy jaki produkt wybrać) potrafią stworzyć fascynującą, ale niesamowicie skomplikowaną macierz kosztów, wymagań, zagrożeń, znanych problemów, ryzyk i szans - nie do ogarnięcia przez typowego decydenta, który szuka rozwiązania klasy CRM, CMS/WCM, ECM czy innego (o ERP nawet nie wspominam, bo to nie moja liga i tylko sobie wyobrażam jak tam musi być hardkorowo :P).

Subskrybuj zawartość