Trzy razy film
Co też zostało mi w głowie po majowych doznaniach z gatunku kultury masowej?
[img_assist|nid=153|title=|desc=|link=none|align=left|width=135|height=180]Na początek rewelacyjny Tommy Lee Jones jako główny bohater i reżyser filmu "Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady". Coś siedzi w tym obrazie, głęboko ukryte, nienamacalne, ale intrygujące. Spodziewając się westernu zaskoczony byłem początkiem zupełnie jak z filmu Lyncha lub prozy Kinga - małe miasteczko gdzieś przy granicy z Meksykiem, zapyziała społeczność, obowiązkowy bar gdzie wszyscy dostają dolewki kawy. Wkrótce na scenie pojawią się główne i poboczne postaci - jakby wyjęte z Lynchowskich miasteczek i filmów, ze swoimi tajemnicami, grzeszkami, układami. Miasteczko jednak dość szybko opuszczamy i film zmienia się w kino drogi, niemalże westernowe. Niemalże, bo doszukamy się tu raczej metaforycznego starcia dobra ze złem (a może raczej honoru i człowieczeństwa z kłamstwem i skundleniem) niż pojedynków w samo południe. Film trzyma za cojones od samego początku; świetni aktorzy i piękne meksykańskie widoki - tylko oglądać!
Świetny film "Crash", w polskiej wersji "Miasto gniewu". Spodoba się chyba każdemu, bo pomimo poruszania dość trudnego tematu rasizmu, jest zbiorem zaskakujących i poruszających historii kilku bohaterów. Ich losy przeplatają się, czasem mijają o włos, ale opowiedziane są z pyszną lekkością, nic nie wydaje się napisane na siłę, widz wierzy, że przypadek mógł doprowadzić do wszystkich zdarzeń. Przy tym nie jest to tarantinowska pulpa nastawiona na tani efekt a naprawdę świetnie napisana, zagrana, pozostająca w pamięci rzecz.
[img_assist|nid=154|title=|desc=|link=none|align=left|width=155|height=180]"Good night and good luck" to z kolei reżyserskie wcielenie George'a Clooney'a. Czarno-biały film świetnie pokazuje atmosferę antykomunistycznej nagonki senatora McCarty'ego przez pryzmat redakcji jednego z najpopularniejszych opiniotwórczych programów telewizyjnych lat pięćdziesiątych. Zespół pod wodzą legendarnego Edwarda R. Murrow'a walczy z senatorem kładąc na szalę swoje kariery zawodowe i ryzykując oskarżenie o lewicowe poglądy. Dla niektórych może to być zaskakująca lekcja historii, pokazująca rysy na amerykańskiej powojennej demokracji. Jeszcze ciekawsze może być zderzenie tamtych wydarzeń z obecną sytuacją w Polsce. Myślę, że niejeden z nas czeka na takiego Edwarda Murrow'a, który rzuci inteligentne wyzwanie politykom z naszej 'sceny'.

Ostatnie odpowiedzi