26
li.
2007
palikowski

Piłka Moja Zabełkotana

Oglądnąłem z rodziną losowanie do ME w piłce noznej. Nie oglądam raczej meczów, ale losowanie czemu nie, w rodzinnej atmosferze przy piwku, z preclami.

Najpierw godzinę gadali o tym co będzie jak wpadniemy do tej czy innej grupy, z kim wygrać moglibyśmy ale nie lekce sobie ważąc nikogo, a kogo lepiej nie tykać, choć przecież my na wznoszącej a oni jakoś ostatnio cieniutko... Godzina psu w dupę, treści w rozmowie było tyle ile mięsa w parówkach drobiowych produkowanych dla biedronki.

Potem zaśpiewała ikona czarnego jazzu a potem trafiliśmy na grupę 'czeską' i wszyscy się w studio cieszyli, ściskali, poklepywali (ale to pokazano dopiero po dobranocce).

Nic to, pan Tomaszewski w chwilkę potem zapewnił nas, polaków, rodaków, panie kolego, że 2 miejsce mamy ale to w najgorszym razie, tak czy siak pewne na 100%. Wyrocznia jakaś narodowa bo co mistrzostwa to go o takie przepowiednie proszą, a on z wyraźną chęcią je ogłasza.

Potem jakiś nieznany mi komentator poszedł na całość, twierdząc, że Czesi, no no, panie kolego, może i to dobrze, no ale jakby tak byli Holendrzy, czy inna potęga światowego futbolu, to ho - ho, no - no, wie pan panie, medialnie nieporównywalnie większe zwycięstwo by było panie, prasa na świecie by pisała panie, wywiady by były, kwiaty, duma i chwała.

W świecie politycznym bełkot, w sportowym bełkot, może niedługo będą debaty przed prognozą pogody? Padać będzie, proszę pana, raczej, ale jakby tak tajfun, panie kolego, to i pomoc z USA by dotarła i reporterzy, no ale chyba jednak na takie szczęście liczyć nie możemy, no ale proszę pana ja panu nie przerywałem.

A co na to Emilka?