03
gru.
2007
palikowski

Kobiety - Amnestia

Kobiety. Co za głupia nazwa dla zespołu, pomyślałem czytając recenzję Amnestii w Machinie. No ale sprawdzić wypada, szczególnie, że dotąd nie miałem okazji a nawet nie kojarzyłem co ta formacja grywa. Zapisałem sobie w notatniku nazwę płyty i zespołu nawet.

Jakie to szczęście że nie zapomniałem o tej notatce - jak to mam w zwyczaju! Teraz wiem, że Kobiety dołączą do ścisłej czołówki moich ulubionych kapel.

Płyta zaczyna się niepozornie, bo Amor Amor nie jest wybitny, ot średnia melodia, elektronika, miły wokal, niezrozumiały tekst. Tak sobie, miałem już zamiar zmienić płytę, ale poleciała...

...Pink pigułka - i momentalnie polubiłem ten zespół. Tekst, nastrój, rytm jak u Madonny albo innej Kylie Minogue, delikatna przestrzenna elektroniczna mozaika - wszystko na miejscu. "Giętkie i gibkie młode aptekarki" rozmiękczą każdego a "Wyżeluję ciebie ty wyżeluj mnie" zagną najtwardszego ponuraka.

Coś w tym kawałku, jak i w całej płycie, jest - coś szatańskiego, jakaś pociągająca hedonistyczna tajemnica, właśnie jak pigułka od nieznajomego dilera.

Kolejny numer to "pif paf" i już wiem co będę nucił przez najbliższy tydzień. Za każdym razem jak słucham płyty to kilka dni mam bana na podśpiewywanie od żony, która zresztą zaraża się równie szybko i nieświadomie sobie nuci - "pif paf bingo bang, jednorękim bandytą rozbijam bank". Kosmicznie natrętny numer, pałęta się po głowie bez końca, zapętla i wywraca nasz mózg na lewą stronę.

Następny jest "Wilkołak". Bardzo kojarzy mi się z jakimś numerem Propellerheads'ów, jednak nie jest to wrażenie wtórności, bo przecież "wybacz mi aniele mój, będę niczym słowik skowronek czule świergolił ci" by raczej tamci panowie nie zaświergotali. Wiem już co będę śpiewał do zamkniętych drzwi jak wrócę z libacji.

"Automat" również napędza świetny perkusyjno-basowy motyw przypominający dokonania Propeller'ów (przesterowana basówka to jest to), mamy też fajny tekst o tym jak to ostatnio komunikacja szwankuje między ludźmi i to mimo darmowych minut.

"Dr Radek" to jeden ze spokojniejszych i jak dla mnie piękniejszych momentów na tej płycie. Świetny refren z karkołomnym 'miłość to endorfina, serotonina, fenyloetyloamina, oksytocyna, fenyloetyloamina!' i powtarzane w nieskończoność 'chcę przetrwać z tobą'. No romantycznie się robi i na sercu lżej, że w tym całym zakręconym świecie nie może chodzić o jakieś tam pieprzone białka i hormony (jak bredzę to wybaczcie nie byłem z chemii za dobry).

Tytułowy numer nie jest jakimś wybitnym utworem, ot, miło się słucha, szczególnie refrenu, next please.

Co my tu mamy, "Promień"? Przemiłe przestrzenie gitarowo-elektroniczne, transowa perkusja z nich się wyłaniająca, wszystko pasuje, tekst niespecjalnie głęboki, ale tu ważniejsza jest muzyka.

Jedziemy dalej w stronę 'zadżumionych miast i wsi', aż do Santa Fe, na rozbrykanym perkusyjno-gitarowym koniu. Słychać tu całą masę przeszkadzajek, instrumentów, delikatnych smaczków, a wszystko przykryte świetnie zakręconym wokalem. Na koniec dostajemy przyjemne solo na ... cholera wie, saksofon? fagot jakiś? Wielki szacunek za muzyczny galimatias, ale nie chaos.

"Bingo Bango" jest niejako dopełnieniem "Pif Paf", tekst złożono od nowa z tych samych słów, jednak zagrano to bardziej transowo, przestrzennie. Mniej wkręca ale jest ok.

Jak to, już ostatni kawałek? "Znosi mnie" jest dziwnie poszarpane, miejscami bardzo zakręcone (czyli dobry diler albo dobry lider), zmusza też do pomyślenia nad tekstem. Zdecydowanie nieradiowy utwór :).

Całokształt wypada naprawdę zawodowo, aż dziwne, że dopiero teraz wpadłem na ten zespół, bardzo dziwne, ale też przyjemne coś (dla mnie) nowego raz na jakiś czas odkryć.

Jeśli chodzi o muzykę to mamy bardzo wypieszczone brzmienia, wiele smaczków do odkrycia i brak kompleksów - czy to syntezatory, czy żywe instrumenty - wszystko jest świetne i przede wszystkim przemyślane.

Przekaz słowny dotyczy głównie relacji międzyludzkich, w kontekście dzisiejszych czasów, używek, technologii w której gubi się osobowość, strachu przed drugim człowiekiem ale też przed samotnością. Nie uświadczysz tu rapowej dosłowności, spodziewaj się raczej klimatów Nosowskiej lub Budynia z pogodno. Dla mnie bomba :).

Powtórzę się, mówiąc, że podobne tematy słyszy się w twórczości coraz częściej, na przykład na ostatnim Pogodno, Hey/Nosowskiej czy niemal wszystkich kulkidsowych albumach. No ale czasy takie, że strach przed totalnym praniem mózgu wyzwala u niektórych chęć głośnego sprzeciwu. Tylko się cieszyć, że przy okazji powstają tak spójne i przemyślane płyty.

"Kobiety - strona zespołu http://kobiety.art.pl

!http://palikowski.net/files/palikowski/kobiety01300.jpg!

najwyższy czas nadrobić

Wpisał dont panic (niezweryfikowany) 4 December 2007 - 11:12am.

najwyższy czas nadrobić zaległości, Kobiety nagrały w sumie 3 płyty:) i wszystkie są brzmieniowo dopieszczone, chociaż "amnestia" to już naprawdę światowy poziom i jedna z najpiękniej brzmiących polskich płyt AD 2007. pozdro! [m]