22
cz.
2006
palikowski

Wolność słowa na świecie w 2005

[img_assist|nid=159|title=|desc=Raport jest "tutaj http://www.rsf.org/IMG/pdf/report.pdf|link=popup|align=left|width=180|height=131] Ciekawy raport na temat wolności prasy na świecie można znaleźć pod "tym linkiem http://www.rsf.org/IMG/pdf/report.pdf. Oznaczono w nim i opisano przypadki łamania prawa do wolności wypowiedzi w krajach całego globu.

Oczywiście zaraz po znalezieniu tego pliku postanowiłem wyszukać co też piszą o naszym kraju nad Wisłą? Oto co znalazłem:

bq. Polska to kraj UE w którym najmniej przestrzegano zasady wolności słowa w 2005 roku. Jeden z felietonistów został ukarany wysoką grzywną za krytyczny artykuł o papieżu, co jest niezgodne z prawem. Dziennikarz śledczy z satyrycznego tygodnika NIE ma przed sobą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia za odmowę podania swoich źródeł informacji. Twardy dysk z jego komputera został skonfiskowany przez co nie może kontynuować pracy.

I to wszystko. Trochę się poczułem jak Artur Dent, bohater "Autostopem przez Galaktykę", kiedy odkrył że w przewodniku dla kosmicznych turystów pod hasłem Ziemia pisze "W zasadzie niegroźna". 40-milionowy kraj i dwa zdania? Już nie wspomnę o tym co robił dziennikarz śledczy w magazynie satyrycznym i czy ktoś zdrowy na umyśle trzyma swoją całą pracę na dysku bez żadnej kopii?

Szkoda, że nie tylko Polska sytuacja została tak 'głęboko' przeanalizowana, bywają jeszcze krótsze notki o Rumunii, Cyprze albo Hiszpanii. Z drugiej strony jestem pewien, że obecna ekipa rządząca przyczyni się do tego, że w raporcie za 2006 rok informacja o naszym kraju będzie o wiele obszerniejsza!

Hmmm...

Wpisał Dominik (niezweryfikowany) 6 September 2006 - 12:20am.

Zastanawiam się od jakiegoś czasu nad tym, co właściwie oznacza pojęcie "wolność słowa". To tak jak z pojęciem "wolność" w ogóle. Życie w "wolnym" kraju nie oznacza dla jednostki możliwości działania wg. zawołania "robię co chcę", gdyż życie w społeczności narzuca pisane i niepisane reguły postępowania. Łamanie owych reguł spotyka się z sankcją - karą sformalizowaną: grzywna, areszt, więzienie, lub nieformalną sankcją społeczną - obrażony sąsiad, lub otrzymanie "z liścia" twarz od urażonej kobiety. Na ile wolne jest więc słowo? I co właściwie to znaczy? Dobry jest na potrzeby dyskusji przykład sprzed kilku miesięcy, w który zaangażowana była również polska prasa. -Czy można uznać za wolność słowa i wypowiedzi zamieszanie przez zachodnią prasę satyrycznych obrazków przedstawiających Mahometa, w sytuacji gdy wiadomo, że dla Muzułmanów jest to świętokradztwem?

Osobiście uważam, że z wolnością słowa mamy do czynienia w przypadku dystrybucji społecznie istotnej informacji. Społecznie istotnej, czyli takiej, której dystrybucja w istotny sposób wpłynąć może na jakość funkcjonowania społeczeństwa.
Będzie to więc, w szczególności, informacja o wydarzeniach politycznych, społecznych, gospodarczych i kulturalnych. Będzie to informacja o ludziach odpowiedzialnych za państwo i funkcjonowanie jego struktur.

Czy kpina w dowolnej formie publikowanej z dowolnej religii, religijności i w ogóle kpina z kwestii tak intymnej dla każdego człowieka jak wiara ? to wolność słowa, czy już deptanie reguł?

Czy gwałceniem wolności słowa było solidarne blokowanie informacji przez 12 redakcji głównych polskich mediów, o tym, że prezydent RP chwiał się zalany podczas wizyty w miejscach kaźni polskich oficerów (rządy poprzedniej ekipy!), czy też próbą ograniczania wolności słowa jest sądowa walka aktorki Joanny Brodzik z czasopismem, które obfotografowało ją, gdy w środku nocy wrcała podpita z imprezy do domu?

Ostatnio na ograniczanie wolności słowa powoływał się również znany rysownik-satyryk, który wziął udział w happeningu podczas którego wkładano miniatury polskich flag w psie gówna. Czy wkładanie symboli narodowych w gówno to przejaw wolności, bez której nie damy rady funkcjonować, czy ograniczanie praw innych ludzi ? w tym wypadku praw do życia wśród ludzi, dla których patriotyzm jest ideą znaczącą?