Ale Bajzel
Dawno temu obejrzałem teledysk pana Bajzla pod tytułem "Windows" i od razu poczułem miętę do tych dźwięków. Na szczęście nie tylko ja i mamy na rynku dwie płyty tego człowieka-orkiestry. Ja póki co przesłuchałem "Miłośnij" i to kilkadziesiąt razy. Nawet Emilka upatrzyła sobie 2 kawałki ("tato ja chcę ała!"), które podczas jazdy każe mi ciągle puszczać.
Płyta inna niż wszystko na polskim muzycznym rynku, dla której nie ma chyba kategorii. Podobne instytucje, które robiły coś zupełnie oderwanego od "rynku", jakie mi przychodzą do głowy to Kobong, Homo Sapiens, Flapjack. Oczywiście jest to całkiem inna bajka - i bajka to bardzo dobre określenie, bo teksty i dźwięki tworzą tu jakąś krainę ze snu, do której Bajzel nas przenosi.
Strasznie się cieszę słysząc takie płyty. Dają nadzieję, że wśród setek płyt wtórnych, kiepskich, nieudanych, znajdzie się taki rodzynek i zrobi nam w głowach niezły bałagan, przepraszam, Bajzel.

Ostatnie odpowiedzi