krótko
Yerba mate czyli coś zamiast kawy
Kolejny etap mojej ciągłej walki z kawoholizmem - teraz w pracy pijam głównie yerbę. Jest nieco bardziej kłopotliwa jeśli chodzi o poranne czynności (vide przepis gdzieś na dole), ale za to wydaje mi się, że po 4-5 kubkach yerby mam mniejsze hercklekoten i rękotelepaten niż po takiej ilości kawy.
Yerba to jakieś takie ziele przypominające z wyglądu zieloną herbatę a ze smaku kraba zmielonego z kurzem i suszonymi wodorostami. Popija się to z tykwy (wersja dla yerbofili) albo kubka, poprzez specjalną bombillę, czyli metalową rurkę zakończoną siteczkiem.
Za 10 lat
Wypracowałem z kolegą z okienka (jabberowego) taką wizję przyszłości:
100-tysięczny stadion-sala sądowa, gdzie prawnicy, sąd i zainteresowani mają na czołach i ubraniach wytatuowane loga międzynarodowych korporacji, sądzą się o wszystko, ale głównie prawa autorskie i patentowe.
Całość pól na pół z reklamami transmituje myślowizja wprost do głów obywateli jeszcze lub już nie uwikłanych w żadnej sprawie. Choć jeśli by transmitowała też do tych uwikłanych można by zaobserwować jakieś ładne sprzężenie zwrotne.

Ostatnie odpowiedzi