Elastica - miłe zaskoczenie po latach
Lepszy rydz niż nic jak to mawiają, więc dziś notka o tym czego (między innymi) ostatnio słucham jadąc do pracy. Jak się domyślacie po tytule - będzie o kapeli Elastica.
Czasem warto odświeżyć sobie pamięć. Sentyment do dosłownie jednej piosenki, którą kojarzę sprzed lat, skłonił mnie do zapoznania się z twórczością kapeli. Okazało się że nagrali raptem 2 płyty (Elastica, wydane w 1995, oraz Menace, wydane w 2000), po czym malowniczo się rozpadli.
Obie płytki słucham już któryś raz i nie nudzą się wcale tak szybko jak na britpop przystało. Co więcej, wydawnictwo Elastica - Radio One Sessions, z 2003 roku, które również sobie zapuszczam, zawiera kilka nie wydanych nigdzie wcześniej numerów, a dodatkowo (z uwagi na inny skład oraz nagranie na żywo) brzmi o wiele ciekawiej niż studyjne płyty.
Dla mnie Elastica to przykład miłego odkrycia, że kapela, którą lat temu naście znałem z jednego kawałka (po prostu nie do zapomnienia jest ten jęk w numerze Line Up) nagrała całkiem sporo hiciorów, które do dziś cieszą melodią, pomysłem, surowym brzmieniem, lekkim punkowo-britpopowym klimatem.
Jeśli miałbym porównywać do czegoś co znam to powiedziałbym że trochę w tym Blur (w końcu gitarzystka i liderka Justine Frischmann była jakiś czas w związku z liderem Blur, niejakim Albarnem), trochę The Clash, No Means No, Fugazi, Nirvany, trochę słyszę takiego grania w dzisiejszych nagraniach CSS, Yeay Yeah Yeahs, Cool Kids of Death, podobnie swego czasu grała Republica i pewnie masa innych kapel (Elastica była zresztą oskarżana o podkradanie melodii innym kapelom, ale co tam :) ).
Siłą Elastiki jest moim zdaniem to, że kawałki nie są podobne do siebie, prawie zawsze zawierają jakiś fajny riff, zagrywkę, melodię, czy złamany rytm. Większość ma w sobie lekkość i pomysł - czasem jest to chórek, innym razem prawie dyskotekowy rytm, jednak podany w cięższym sosie, ale zdarzają się także ścieżki nieco rockowo-transowe, toczące się powoli jak walec drogowy, a nawet jakieś próby balladowe. Co najlepsze każdy kawałek spokojnie mógłby być hitem radiowym, a jednocześnie miłośnicy autentycznej i szczerej muzyki powinni być jak najbardziej zaspokojeni.
Brzmienie instrumentów jest surowe i w większości są to mocno (ale nie przesadnie) przesterowane gitary, podlane drobnymi elektronicznymi przeszkadzajkami. Sekcja gra fajne rytmy a bas często słychać jako że gra na granicy przesterowania - często też słychać charakterystyczny (mniamm) dźwięk palców jadących po strunach basówki czy gitary.
Bardzo też podoba mi się głos wokalistki - taki nieco znudzony, czasem nostalgiczny, niespieszny, a czasem trochę krzykliwy i histeryczny. Przypomina trochę wokal Courtney Love z kapeli Hole albo wokal z CSS.
Polecam zatem wszystkim, szczególnie tę radiową kompilację z 2003 roku, gdzie zespół słychać na żywca i czuć w tych nagraniach 'to coś'.
| Podgląd | Załącznik | Rozmiar |
|---|---|---|
![]() | elastica-frontal.jpg | 43.19 KB |
![]() | Elastica_The_Menace_Cover.jpg | 18.71 KB |



Ostatnie odpowiedzi